04-02-2025, 20:33
(04-02-2025, 15:32)Juby napisał(a): Widzisz "przepaść" między tymi formatami? Okay, good for you. Ja przepaści nie widzę
No to zapraszam
(04-02-2025, 17:06)Juby napisał(a): Weźcie jakiś nowszy film z płytami UHD i BD, albo jakiegoś klasyka, który dostał piękny remaster UHD, ale też ten sam remaster dołączony na Blu (nieskopany przy konwersji HDR->SDR). Oceńcie jakość tych filmów z płyt Blu-ray i sami odpowiedzcie sobie szczerze, czy potrzeba im czegoś więcej?
Napisałem Ci wyżej przykłady klasycznych tytułów z remasterami na blu i potem na uhd od tego samego wydawcy.
Fajnie, że styknie Wam blu, nikt też nie przykłada Wam pistoletu do głowy i nie nakazuje kupować tylko uhatek, bo istnieją. Ale uparte twierdzenie raz za razem, że "nie ma rewolucji", "filmom nie potrzeba nic więcej" czy w końcu, że "praktycznie nie ma różnicy" świadczy tylko i wyłącznie o jakiejś ułomności wzrokowo-percepcyjnej, zatem może faktycznie warto się zbadać. I nie, to nie jest kwestia subiektywnego wrażenia, bo nie piszemy tu o sztuce, tylko o technice. Więc to trochę tak jakbyście wsiedli do japońskich kolei albo TGV i napisali, że w sumie nie różni się to zbytnio od tramwaji warszawskich
Żeby nie było, to mi też sporo tytułów "styka" na blu - zwłaszcza tych wydanych absolutnie rewelacyjnie (Ghost Dog, Cena Strachu, Pracująca dziewczyna...), a nawet co dopiero wczoraj sprawdzałem sobie pod tym kątem Cloverfield, które nadal mam na... dvd. I - niespodzianka! - zostawiam je sobie, nie widzę sensu (poza inwestycją w atmosa) w tym konkretnym przypadku. No, ale to found footage, a zatem wyjątek od reguły. No ale co innego bytowanie we własnej bańce/możliwościach, a co innego próba zaklinania rzeczywistości.
I tak, spojrzałem co tam masz za tytuły na stanie - jeśli serio nie widzisz różnicy w Coś, BR, Ludziach honoru, Die hard czy M:I to ja nawet nie wiem, jak to możliwe. Natomiast polecam trochę wyjść poza blockbustery i sprawdzić sobie np. filmy kręcone na 16 mm. Albo może warto też obejrzeć coś, czego nie znasz na pamięć, bo mam wrażenie, że to może być kluczowy element, iż widziałeś już te filmy milion razy i przy kolejnym, to nawet jakby Ci oczy wybuchły, to byłbyś ukontentowany samym faktem seansu.
