24-04-2025, 08:35
Za mną powtórkowy seans Zemsty Sithów. Byłem na niej w kinie 19 maja 2005 roku (rodzice pozwolili mi nie iść do szkoły, abym mógł się wybrać z chrzestnym i starszym bratem na pierwszy możliwy seans w naszym mieście), a także wczoraj, po 20 latach 
![[Obrazek: revenge-of-the-sith-wallpaper-v0-fxchknk...e1eb6b095f]](https://preview.redd.it/revenge-of-the-sith-wallpaper-v0-fxchknkwyuw91.png?width=640&crop=smart&auto=webp&s=7f44cea9315f77a146f27b81962d2ce1eb6b095f)
Wiele złego mogę napisać o tym filmie. Tak, miewa ogromne problemy ze scenariuszem (kilka dialogów, przelatywanie z jednego krańca galaktyki na drugi w +/- godzinę, umieranie z powodu "stracenia woli życia"
). Tak, Lucas nie był dobrym reżyserem i prowadził aktorów w taki sposób, że nawet Ewanowi McGregorowi zdarzyło się zagrać dwie okropne sceny (1. gdy widzi nagrania w świątyni Jedi; 2. gdy mówi o nich Padmé). Tak, nie klei się to idealnie z oryginalną trylogią (Obi-Wan nie przyjmuje imienia "Ben" jeszcze przed narodzinami Luke'a, Leia nie mogła pamiętać matki, a wykasowanie pamięci 3PO nie tłumaczy czemu Obi-Wan i Vader nie pamiętają droidów, z którymi spędzili tyle czasu). Tak, efekty komputerowe i blue screeny czasami nadal bywają rażące (choć pod tym względem i tak jest znacznie lepiej niż w Ataku klonów, a dokrętki dostrzegłem tylko w dwóch scenach, w których Natalie Portman była ewidentnie wysuszona pod rolę w V jak Vendetta) i tak - co najważniejsze - przejście Anakina na ciemną stronę mogłoby być bardziej przekonujące (wystarczyłoby dodać scenę, w której Palpatine pokazałby jak wskrzesza coś, co dopiero umarło, czym ostatecznie przekonałby młodego Skywalkera do potęgi ciemnej strony i że nie ściemnia z tym uratowaniem Padmé + dodać jedną linijkę tekstu tuż przed tym jak wysyła go do świątyni Jedi, że aby posiąść zdolność kontrolowania życia, wpierw musi jakieś odebrać, co uwiarygodniłoby zabicie młodych adeptów w świątyni).
Ale wiecie co? Jajco
O wszystkich tych wadach i setkach memów zapominam już przy fantastycznym ujęciu otwierającym. Epizod III to bez dwóch zdań najbardziej widowiskowe Gwiezdne wojny jakie powstały, pełne emocji jakich nie uświadczymy w żadnym innym epizodzie sagi. Obejrzany ponownie na dużym ekranie znów przyprawił mnie o gęsią skórkę! Gdy Imperator zleca wykonanie rozkazu 66, Jedi giną, a Yoda upuszcza laskę i chwyta się za serce...
![[Obrazek: crying-tears.gif]](https://media.tenor.com/z8bhIjinEYoAAAAM/crying-tears.gif)
<John Williams ponownie niedoceniony za wspaniałą muzykę>
Wszystkie teksty z finałowej konfrontacji Obi-Wana z Anakinem na Mustafar znam na pamięć! I guzik mnie obchodzi krytyka ich finałowego pojedynku (że za długi, że przekombinowany, że to tylko ładna choreografia, która nie ma wiele wspólnego z walką) - to najlepsza walka na miecze świetlne w odległej galaktyce, amen. Finał jest epicki, a sceneria i muzyka (również w scenach Yoda vs. Imperator) nie mogły być większe/lepsze. Kończący film montaż z prezentowaniem losu wszystkich Skywalkerów - doskonały.
Na napisach końcowych kilka osób wstało z miejsc i pojawiły się skromne brawa
Jak widać trylogia sequeli przydała się chociaż pod tym względem - fani docenili prequele, a hejt na nie się skończył. Revenge of the Sith w ten weekend idzie na ponad $20 milionów w amerykańskim box office, co mnie - fana filmu, dla którego była to jedna z najważniejszych premier, gdy byłem nastolatkiem - nie mogłoby mnie bardziej cieszyć.

![[Obrazek: revenge-of-the-sith-wallpaper-v0-fxchknk...e1eb6b095f]](https://preview.redd.it/revenge-of-the-sith-wallpaper-v0-fxchknkwyuw91.png?width=640&crop=smart&auto=webp&s=7f44cea9315f77a146f27b81962d2ce1eb6b095f)
Wiele złego mogę napisać o tym filmie. Tak, miewa ogromne problemy ze scenariuszem (kilka dialogów, przelatywanie z jednego krańca galaktyki na drugi w +/- godzinę, umieranie z powodu "stracenia woli życia"
). Tak, Lucas nie był dobrym reżyserem i prowadził aktorów w taki sposób, że nawet Ewanowi McGregorowi zdarzyło się zagrać dwie okropne sceny (1. gdy widzi nagrania w świątyni Jedi; 2. gdy mówi o nich Padmé). Tak, nie klei się to idealnie z oryginalną trylogią (Obi-Wan nie przyjmuje imienia "Ben" jeszcze przed narodzinami Luke'a, Leia nie mogła pamiętać matki, a wykasowanie pamięci 3PO nie tłumaczy czemu Obi-Wan i Vader nie pamiętają droidów, z którymi spędzili tyle czasu). Tak, efekty komputerowe i blue screeny czasami nadal bywają rażące (choć pod tym względem i tak jest znacznie lepiej niż w Ataku klonów, a dokrętki dostrzegłem tylko w dwóch scenach, w których Natalie Portman była ewidentnie wysuszona pod rolę w V jak Vendetta) i tak - co najważniejsze - przejście Anakina na ciemną stronę mogłoby być bardziej przekonujące (wystarczyłoby dodać scenę, w której Palpatine pokazałby jak wskrzesza coś, co dopiero umarło, czym ostatecznie przekonałby młodego Skywalkera do potęgi ciemnej strony i że nie ściemnia z tym uratowaniem Padmé + dodać jedną linijkę tekstu tuż przed tym jak wysyła go do świątyni Jedi, że aby posiąść zdolność kontrolowania życia, wpierw musi jakieś odebrać, co uwiarygodniłoby zabicie młodych adeptów w świątyni).Ale wiecie co? Jajco
O wszystkich tych wadach i setkach memów zapominam już przy fantastycznym ujęciu otwierającym. Epizod III to bez dwóch zdań najbardziej widowiskowe Gwiezdne wojny jakie powstały, pełne emocji jakich nie uświadczymy w żadnym innym epizodzie sagi. Obejrzany ponownie na dużym ekranie znów przyprawił mnie o gęsią skórkę! Gdy Imperator zleca wykonanie rozkazu 66, Jedi giną, a Yoda upuszcza laskę i chwyta się za serce...
![[Obrazek: crying-tears.gif]](https://media.tenor.com/z8bhIjinEYoAAAAM/crying-tears.gif)
<John Williams ponownie niedoceniony za wspaniałą muzykę>
Wszystkie teksty z finałowej konfrontacji Obi-Wana z Anakinem na Mustafar znam na pamięć! I guzik mnie obchodzi krytyka ich finałowego pojedynku (że za długi, że przekombinowany, że to tylko ładna choreografia, która nie ma wiele wspólnego z walką) - to najlepsza walka na miecze świetlne w odległej galaktyce, amen. Finał jest epicki, a sceneria i muzyka (również w scenach Yoda vs. Imperator) nie mogły być większe/lepsze. Kończący film montaż z prezentowaniem losu wszystkich Skywalkerów - doskonały.
Na napisach końcowych kilka osób wstało z miejsc i pojawiły się skromne brawa
Jak widać trylogia sequeli przydała się chociaż pod tym względem - fani docenili prequele, a hejt na nie się skończył. Revenge of the Sith w ten weekend idzie na ponad $20 milionów w amerykańskim box office, co mnie - fana filmu, dla którego była to jedna z najważniejszych premier, gdy byłem nastolatkiem - nie mogłoby mnie bardziej cieszyć.
