22-10-2014, 22:13
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22-10-2014, 22:13 przez Szczepan600.)
Przecież to jest pod schemacik z książeczki dla scenarzystów :-P (średnio udolnie dodam). Zero czegoś ciekawego. O czym zresztą mowa gdy w pewnym momencie chłopak staje się Zombie popychanym z kąta w kąt (spora część filmu). Ta postać nie rusza mnie bo właściwie nie ma swojego JA i nie reprezentuje niczego co nie wisi na tablicy "do odznaczenia" w filmie wojennym. Poszedł za kolegami do "Armii" potem załamuje się bo traci rodzinę, potem naturalnie uda mu się przeżyć wszystko... w międzyczasie coś pobiega. Raz o zgrozo pomyśli (szkoda, że tylko), że mógłby zabić bezbronnego Niemca. No jakaś to przemiana jest... ale czy ciekawa? Czy tak bogata w emocje? Czy objawia przed nami coś czego próżno szukać w innych filmach tego typu? ZIEW. Fabuły tu prawie nie ma... tu jest... wojna (problem w tym, ze widzieliśmy ją sporo razy... nieważne którą.). Tu nawet trudno mówić o Trójkącie miłosnym, bo właściwie patrząc po bohaterach to wygląda tak jakby mało ważne było z kim są w rzeczywistości. Ogółem w tym trójkącie nie ma spięć poza jedną rozmową miedzy Biedronką i Kamą, co jest jasnym punktem tego motywu... szkoda, że tak szybko to ukrócono (bo po 90min coś zaiskrzyło). Czy jednak nie ma tych jasnych punktów? Są! Jak pisałeś ekscytacja/zapał przed pierwszą misją (ale nie głównego bohatera, a tego jednego na schodach z karabinem), jakieś zderzenie z rzeczywistością wojny. Ok... dzięki temu ma te 6/10 :-). Naturalnie Bohaterowie i fabuła mogą robić wrażenie gdyby nie jakieś ostanie 50lat historii kina. Mnie to niestety rusza średnio. Nie jest to zestaw emocji, wydarzeń czy scen, które będę chciał szybko powtórzyć. Lubię poszczególne filmy za Klimat-Fabułę-Postacie... Tutaj wszystko z wymienionych jest średnie (no klimat z niewielkim plusem). Pozostaje realizacja i trochę sprawnej reżyserii (ale Komasa musi przestać dobierać sobie muzykę :-D). Z innej beczki, bohaterowie nawet nie są ciekawi wizualnie (dla mnie to ważny aspekt kina). Po prostu chłopaczek z pierwszej strony magazynu modelingu i ładne dziewczyny (Kobra to chyba wpadka castingowa). Każdy jest piękny (ewentualnie Twardziel z blizną) nawet brudni wyglądają całkiem ok... Ba! trafi w nich pocisk czołgowy i wciąż wyglądają ok... umierając i ostatni raz pokazując zęby sponsorowane przez Orbit. To szczegóły, ale od lat wkurzają mnie w filmach. Ogółem Komasa zrobił "odważne", ale bardzo bezpieczne kino w istocie :-).
Gief- Wymyk. Zupełnie inna bajka aniżeli M44 (zakładam, że nie twój gatunek). Jednak w tym polskim Slow-Movie zawarto ciekawszą tematykę i o kilka kilogramów emocji (może nie tak jawnych) więcej niż w M44. Film, który był dla mnie miłym zaskoczeniem w kinie (ale do ideału mu jeszcze trochę brakuje). Rewers... też spoko.Zdecydowanie bardziej bym wlał drugi seans tego niż Miasta :-). Niedawno widziałem Jaskółkę. To było dopiero ciekawe Polskie kino.
Gief- Wymyk. Zupełnie inna bajka aniżeli M44 (zakładam, że nie twój gatunek). Jednak w tym polskim Slow-Movie zawarto ciekawszą tematykę i o kilka kilogramów emocji (może nie tak jawnych) więcej niż w M44. Film, który był dla mnie miłym zaskoczeniem w kinie (ale do ideału mu jeszcze trochę brakuje). Rewers... też spoko.Zdecydowanie bardziej bym wlał drugi seans tego niż Miasta :-). Niedawno widziałem Jaskółkę. To było dopiero ciekawe Polskie kino.
