Sięgnąłem po niego po zapoznaniu się ze zwiastunami oraz opiniami na forach, forma filmu nie była więc dla mnie zaskoczeniem. Pierwsza połowa bardzo dobra, zabawna, zgrabnie sklecona, wciągająca, uśmiałem się nieźle, zwłaszcza że częśc tekstów była bardzo trafna (ten o czasie żałoby np) Niestety z każdą kolejną walką było coraz gorzej, a mniej więcej od połowy filmu (powiedzmy że po tym jak pojawił się Jane) zaczęło się robić cholernie nudno: co pięć minut sprawdzałem ile zostało do końca. Pod sam koniec z trudem walczyłem z sennością (po walce z Evansem nie ma już nic wartego uwagi), cały finał był toporny, nieciekawy i zupełnie bez polotu.
Najbardziej daremna scena w całym filmie - pojedynek z japońskimi bliźniakami.
Z pewnością drugi raz po to nie sięgnę, no ale "Hot Fuzz" tego reżysera też nie lubię, więc może po prostu nie trafia do mnie jego twórczośc.
5/10 głownie za naprawdę niezły ubaw w pierwszej połowie filmu.
Najbardziej daremna scena w całym filmie - pojedynek z japońskimi bliźniakami.
Z pewnością drugi raz po to nie sięgnę, no ale "Hot Fuzz" tego reżysera też nie lubię, więc może po prostu nie trafia do mnie jego twórczośc.
5/10 głownie za naprawdę niezły ubaw w pierwszej połowie filmu.
