Nie ma się co spierać - film do którego przez lata chętnie wracam (do tej pory nie wiem, co za problem ludzie mają z Origins, jest tak samo durny jak trzy poprzedzające go filmy) zawsze uznaję za lepszy od takiego, z którego miałem ochotę wyjść z kina połowie seansu. Żadna argumentacja niczego tu nie zmieni, jedynie kolejny seans z odpowiednim nastawieniem może pomóc.
I nie wiem, czy Kitsch pasuje na Gambita, w ogóle nie znam tej postaci, nie było go w tych kilkunastu komiksach o X-Menach które czytałem, więc oceniam tylko i wyłączenie wrażenia z samego seansu, gdzie jak dla mnie był spoko, na pewno odbieram go bardziej pozytywnie niż wszystkie postacie wprowadzone w X:A i chętniej zobaczyłbym solowy film z Gambitem w tej wersji niż to co mieli kręcić z Tatumem (swoją drogą, anulowali to czy dalej jest w planach?).
I nie wiem, czy Kitsch pasuje na Gambita, w ogóle nie znam tej postaci, nie było go w tych kilkunastu komiksach o X-Menach które czytałem, więc oceniam tylko i wyłączenie wrażenia z samego seansu, gdzie jak dla mnie był spoko, na pewno odbieram go bardziej pozytywnie niż wszystkie postacie wprowadzone w X:A i chętniej zobaczyłbym solowy film z Gambitem w tej wersji niż to co mieli kręcić z Tatumem (swoją drogą, anulowali to czy dalej jest w planach?).
