(29-05-2016, 11:50)Gieferg napisał(a): Dostajecie efekty na poziomie Asylum, garśc bezużytecznych postaci, bezsensowengo villaina i klaszczecie z radości uszami.
Efekty gryzą, owszem, ale jak już wcześniej wspomniałem - tylko mała część z nich, większość jest naprawdę w porządku. Przynajmniej w kinie nic strasznego nie zanotowałem, możliwe że zwrócę na to uwagę przy drugim, domowym seansie.
Co do garści bezużytecznych postaci - jest to bolączką sporej ilości filmów superhiroł ostatnich lat, oraz większej części filmowych X-Menów (i w sumie nie tylko filmowych). W samym Apocalypse głównie odstawała mi wcześniej wspomniana Psylocke, ale głównie przez to że sam concept jej postaci wydaje mi się jakiś drętwy. Nie zgłębiałem się w jej komiksowe losy, ale wchodząc w rolę przeciętnego widza który poznał ją dopiero w tym filmie - wychodzi na to, że jej jedyną mocą jest tworzenie energy-weaponów. Jakieś to takie, nie wiem, słabe. Cała reszta swoje w sumie robiła (m.in. Jean, Cyclopse, Xavier, Magneto, Quicksilver, Nightcrawler), jedynie do Angela mógłbym się też przyczepić - ogółem nie grał mi jakoś w tym filmie.
Jeśli chodzi o villaina: akurat Apocalypse całkiem mi się spodobał, nie mam do niego większych zastrzeżeń. Parę głupotek stwierdzono, owszem, ale ogólnie jest całkiem pozytywnie. Motyw przechodzenia z ciała na ciało w celu zdobycia nowych mocy, sposób na zdobywanie wiedzy o świecie w jakim się znalazł, a nawet wprowadzająca go scena początkowa, oraz ogólne zamiary. Szczególnie porównując go z "głównymi złymi" z disneyowskich marveli, wypada on całkiem dobrze.
Całkiem możliwe że są w filmie głupoty które kogoś ostro drażnią, ale ja sam nie zwracam na nie sporej uwagi - chyba głównie dlatego że miałem wobec tego filmu bardzo niskie wymagania, gdzie spodziewałem się obejrzeć semi-Originsowy crap, a dostałem coś znacznie lepszego. Zakładam sytuację że po drugim seansie trochę otrzeźwieję i zmniejszę ocenę, ale na ten moment mam o nim dobre zdanie.
