Marvel odstawił na bok ograniczenia wiekowe i zafundował kawał dobrego widowiska, przywracając do łask jednego z flagowych bohaterów swojego uniwersum. Do mnie zdecycodanie trafia nowa konwencja, nienaszpikowana do bólu akcją i poszatkowanym montażem a bardziej statyczną i skupioną na charakterystyce postaci. W końcu do tego po części służy schemat serialu. Nie zatraca przy tym wcale komiksowości ale mocno ją urealnia w stosunku do swoich kinowych odpowiedników. Oczywiście domyślam się, że nie wszyscy są zainteresowani tego typu rozwiązaniem i mogą się nudzić czy narzekać na brak akcji, ale ja wkręciłem się dosyć mocno. Z resztą amatorów dobrej akcji powinien cieszyć fakt, że prawie każdy odcinek ma też do zaoferowania świetnie wychoreografowaną scenę walki.
Faktycznie - zdążają się postacie irytujące jak np. Karen ale Kingpin i Elektra zdecydowanie do nich nie należą (i znów - przynajmniej dla mnie...).
Drugi sezon oglądało mi się jeszcze lepiej niż pierwszy a poziom zajebistości niektórych scen przekraczał wszelkie granice. Każda scena z Punisherem powala na kolana. Mam pewne "ale" jedynie do samego finału ale nie jest to nic co mogłoby mi zniesmaczyć cały sezon.
Co do porównania z Jessicą Jones to jest ono jak najbardziej słuszne, nie tylko pod względem występowania postaci w tym samym universum (a nawet w tej samej dzielni, w tym samym czasie), ale też z uwagi na bardzo podobną strukturę samego serialu. Jeśli nie podobał Wam się Daredevil to zapewne nie spodoba się Jessica i startujący za 4dni Luke Cage.
Podsumowując - uważam, że zarówno DD jak i JJ to całkiem fajna odskocznia od powoli ostatnich, nudzących, siejących przepychem, superbohaterskich produkcji.
Faktycznie - zdążają się postacie irytujące jak np. Karen ale Kingpin i Elektra zdecydowanie do nich nie należą (i znów - przynajmniej dla mnie...).
Drugi sezon oglądało mi się jeszcze lepiej niż pierwszy a poziom zajebistości niektórych scen przekraczał wszelkie granice. Każda scena z Punisherem powala na kolana. Mam pewne "ale" jedynie do samego finału ale nie jest to nic co mogłoby mi zniesmaczyć cały sezon.
Co do porównania z Jessicą Jones to jest ono jak najbardziej słuszne, nie tylko pod względem występowania postaci w tym samym universum (a nawet w tej samej dzielni, w tym samym czasie), ale też z uwagi na bardzo podobną strukturę samego serialu. Jeśli nie podobał Wam się Daredevil to zapewne nie spodoba się Jessica i startujący za 4dni Luke Cage.
Podsumowując - uważam, że zarówno DD jak i JJ to całkiem fajna odskocznia od powoli ostatnich, nudzących, siejących przepychem, superbohaterskich produkcji.
