Aby nie było to nie jestem wielkim fanem tego universum, ba X-Men i MCU są dla mnie wręcz odpychające. Z tego pierwszego toleruje tylko First-Class, bo potraktowało cały początek mutantów w jak najbardziej realistyczny sposób. Wplatając dzieje Mutantów w prawdziwe wydarzenia historyczne które wszyscy znają. Był to klucz do uwiarygodnienia tych wszystkich nadprzyrodzonych mocy, bo realizm to jest to czego oczekuje najbardziej po tych filmach. Śmieszne to, bo jak można oczekiwać czegoś realnego po kolesiu który ma metalowe szpony zatopione głęboko w swoich pięściach, wiem ale chodzi o zachowanie rozsądku. Tak więc ocenie Logana tylko i wyłącznie za jego faktyczną strukturę, nie zagłębiając się w smaczkach odwołaniach do poprzednich części, których i tak nie zrozumiem, bo dobrze nie znam tych postaci. Scena otwarcia ( tu pozdrowienia dla rodziców, którzy nie zrobili żadnego researchu i poszli na to ze swoimi pociechami do kina 
) od razu daje nam sampla czego tak naprawdę można się po tej produkcji spodziewać >> czyli to czego każdej postaci z komiksu życzę : krew, bluzgi, łamane karki, odrywane kończyny :> Wszystko to w pierwszej godzinie rozmieszczone jest idealnie. Powolnymi kroczkami wprowadzony jestem ten świat, w którym od dwudziestu pięciu lat nie urodził się żaden mutant, a Wolverine to stary rozpadający się dziadzio, który zbiera kasę na ucieczkę ze swoimi równie sypiącymi się przyjaciółmi. Kupuję to bez po pity, ale potem pojawia się wątek dziewczynki, która przy okazji jest całkiem spoko, ale jej back story jest strasznie ślamazarnie przedstawiony. Wątek pielęgniarki, która umiejętnie montuje za pomocą chyba movie makera filmik objaśniający nam cała historię Laury jest dla mnie nie odpowiedni i nie do przyjęcia. Really filmik w telefonie jakiejś prostej meksykańskiej pielęgniarki ma mi wszystko wyłożyć na tacy i to w niespełna pięć minut... Idąc dalej Logan sprawia wrażenie skakanki negatywnych i pozytywnych odczuć. Relacje Wolverine z Charlesem, Laurą wypadają na medal, kilka razy można uronić łezkę, nawet jeśli kompletnie się ich nie zna. Duży plus za sekwencje akcji, najlepsza rozgrywa się w hotelu kiedy Charls dostaje ataku >> mistrzostwo świata. No ale co rusz euforia tłamszona jest motywami typu X-24 klon głównej postaci naprawdę ?? Jaki mam czuć respekt do przeciwnika, który jest wrzucony do filmu od tak... Jakby nie mogli genetycznie przypakować Holbrooka, zmarnował się strasznie w tym filmie... Na deser dostajemy klan dzieci wyjęty z Mad Max - Pod kopułą gromu ehh. Tak więc jest to film strasznie nie równy, z przebłyskami geniuszu, niestety miejscami polany infantylnym słodko kwaśnym sosem. 7/10
) od razu daje nam sampla czego tak naprawdę można się po tej produkcji spodziewać >> czyli to czego każdej postaci z komiksu życzę : krew, bluzgi, łamane karki, odrywane kończyny :> Wszystko to w pierwszej godzinie rozmieszczone jest idealnie. Powolnymi kroczkami wprowadzony jestem ten świat, w którym od dwudziestu pięciu lat nie urodził się żaden mutant, a Wolverine to stary rozpadający się dziadzio, który zbiera kasę na ucieczkę ze swoimi równie sypiącymi się przyjaciółmi. Kupuję to bez po pity, ale potem pojawia się wątek dziewczynki, która przy okazji jest całkiem spoko, ale jej back story jest strasznie ślamazarnie przedstawiony. Wątek pielęgniarki, która umiejętnie montuje za pomocą chyba movie makera filmik objaśniający nam cała historię Laury jest dla mnie nie odpowiedni i nie do przyjęcia. Really filmik w telefonie jakiejś prostej meksykańskiej pielęgniarki ma mi wszystko wyłożyć na tacy i to w niespełna pięć minut... Idąc dalej Logan sprawia wrażenie skakanki negatywnych i pozytywnych odczuć. Relacje Wolverine z Charlesem, Laurą wypadają na medal, kilka razy można uronić łezkę, nawet jeśli kompletnie się ich nie zna. Duży plus za sekwencje akcji, najlepsza rozgrywa się w hotelu kiedy Charls dostaje ataku >> mistrzostwo świata. No ale co rusz euforia tłamszona jest motywami typu X-24 klon głównej postaci naprawdę ?? Jaki mam czuć respekt do przeciwnika, który jest wrzucony do filmu od tak... Jakby nie mogli genetycznie przypakować Holbrooka, zmarnował się strasznie w tym filmie... Na deser dostajemy klan dzieci wyjęty z Mad Max - Pod kopułą gromu ehh. Tak więc jest to film strasznie nie równy, z przebłyskami geniuszu, niestety miejscami polany infantylnym słodko kwaśnym sosem. 7/10
Unboxing >> YouTube