Na dzień dzisiejszy decyduję się tylko na „Pana Wołodyjowskiego”.
Domell z forum Kina Polskiego wspomniał o audio stereo. Na 99% procent to mono, choć kto wie (?). Kolega zawsze był skrupulatny w kwestiach audio…
Z innej beczki...
Rzeczpospolita sama jest wielka, a rodów w porównaniu do niej nie masz wielkich, jeno małe.
„Potop Redivivus” 1974 - 2014, Jerzy Hoffman.
DMMS 2015.
Obraz: 2,40:1 (oryginalny). Standard 1080p / 24 fps.
Dźwięk: DTS HD MA 3.1 mono „oryginalny” (nie jak w opisie z okładki 5.1).
Napisy: angielskie.
Region: A, B, C.
Długo zwlekałem z oceną techniczną filmu, bo pierwotnie chciałem trochę nakrzyczeć na rekonstruktorów. Już przed premierą TV / BD otrzymałem informację, iż odnowiony „Potop” nie wygląda dość profesjonalnie (?). Dałem sobie nieco czasu na analizy, co ostatecznie skutkowało kilkoma spostrzeżeniami. Oto one.
Dźwięk oceniam jako dobry, choć mono. Na moim zestawie 5.1 dialogi brzmiały czytelnie, a efekty specjalne nie odstawały od światowych (mam na myśli filmy z tamtego okresu). Uważam, iż w audio panuje niezła równowaga pomiędzy głosem a całą resztą. Czyli z poziomem decybeli jest raczej OK.
Proszę zauważyć, że w zdaniu: mono „oryginalny”, ten drugi wyraz ująłem w cudzysłów. Dlaczego? Patrząc na sprawę czysto technicznie należy przyznać, iż dźwięk zapisany na taśmie 35 mm nie był stereo! Jednakowoż taka ścieżka w latach 70 – tych istniała (potwierdził to J. Hoffman). Zatem można było po nią sięgnąć, tak jak miało to miejsce w przypadku „Ziemi obiecanej”. Patrząc na rzecz przez pryzmat moich „emocji”, za oryginalne audio uważam surround.
Najprawdopodobniej nie przeniesiemy się już nigdy do „magicznej sali surround” aby znaleźć się w centrum wydarzeń „Potopu”. Pozostanie tylko wspomnienie wspaniałych dla polskiej kinematografii lat 70 – tych...
Trudno mi jednoznacznie ocenić korekcję barwną. W tej materii zauważyłem momenty dobre, ale też słabe. W przypadku „Potopu” mogę wybronić się sloganem: kolory to sprawa gustu.
Dość długo myślałem o jakości obrazu. Kiedyś pisałem, że w procesie anamorficznym obraz podczas filmowania ulega zwężeniu, następnie przy projekcji rozciągnięciu. Nie pozostaje to oczywiście obojętne dla jego wyrazistości - mamy tu coś za coś. Dlaczego? Tracimy nieco jakość, lecz standard Cinema Scope pozwala cieszyć się autentyczną kinową panoramą! Nie ma tu robienia z ludzi jeleni, tak jak w przypadku przycinania klatki 4:3 do 16:9.
Hmm, rzuciłem na ekran kilka odnowionych cyfrowo filmów zagranicznych nakręconych w proporcjach 2,40:1 (lata 1960 / 70). Momentami było naprawdę nieciekawie, a „Potop” wyszedł w tych zestawieniach obronną ręką. Ba, nawet nie chodzi o to, że się obronił. Po prostu wygrał!
Daję „Potopowi” 8,0 / 10 za jakość obrazu.
Dźwiękowi przyznaję 9,0 / 10.
P.S.
Podczas projekcji sporządzałem na kolanie krótkie notatki. Postanowiłem kilka zdań tu przepisać (bez cenzury):
...ziarno OK...
...niekiedy zielona dominanta...
…sporo scen w komnatach jest nieostrych...
…eksperymentowali z ziarnem... (chodzi o to, że widziałem sceny z wyraźnym użyciem DNR).
...nieusunięte bardzo widoczne zarysowanie (?) w scenie z wysadzaniem kolubryny...
...nota wstępna za obraz 7,5 / 10...
Domell z forum Kina Polskiego wspomniał o audio stereo. Na 99% procent to mono, choć kto wie (?). Kolega zawsze był skrupulatny w kwestiach audio…
Z innej beczki...
Rzeczpospolita sama jest wielka, a rodów w porównaniu do niej nie masz wielkich, jeno małe.
„Potop Redivivus” 1974 - 2014, Jerzy Hoffman.
DMMS 2015.
Obraz: 2,40:1 (oryginalny). Standard 1080p / 24 fps.
Dźwięk: DTS HD MA 3.1 mono „oryginalny” (nie jak w opisie z okładki 5.1).
Napisy: angielskie.
Region: A, B, C.
Długo zwlekałem z oceną techniczną filmu, bo pierwotnie chciałem trochę nakrzyczeć na rekonstruktorów. Już przed premierą TV / BD otrzymałem informację, iż odnowiony „Potop” nie wygląda dość profesjonalnie (?). Dałem sobie nieco czasu na analizy, co ostatecznie skutkowało kilkoma spostrzeżeniami. Oto one.
Dźwięk oceniam jako dobry, choć mono. Na moim zestawie 5.1 dialogi brzmiały czytelnie, a efekty specjalne nie odstawały od światowych (mam na myśli filmy z tamtego okresu). Uważam, iż w audio panuje niezła równowaga pomiędzy głosem a całą resztą. Czyli z poziomem decybeli jest raczej OK.
Proszę zauważyć, że w zdaniu: mono „oryginalny”, ten drugi wyraz ująłem w cudzysłów. Dlaczego? Patrząc na sprawę czysto technicznie należy przyznać, iż dźwięk zapisany na taśmie 35 mm nie był stereo! Jednakowoż taka ścieżka w latach 70 – tych istniała (potwierdził to J. Hoffman). Zatem można było po nią sięgnąć, tak jak miało to miejsce w przypadku „Ziemi obiecanej”. Patrząc na rzecz przez pryzmat moich „emocji”, za oryginalne audio uważam surround.
Najprawdopodobniej nie przeniesiemy się już nigdy do „magicznej sali surround” aby znaleźć się w centrum wydarzeń „Potopu”. Pozostanie tylko wspomnienie wspaniałych dla polskiej kinematografii lat 70 – tych...
Trudno mi jednoznacznie ocenić korekcję barwną. W tej materii zauważyłem momenty dobre, ale też słabe. W przypadku „Potopu” mogę wybronić się sloganem: kolory to sprawa gustu.
Dość długo myślałem o jakości obrazu. Kiedyś pisałem, że w procesie anamorficznym obraz podczas filmowania ulega zwężeniu, następnie przy projekcji rozciągnięciu. Nie pozostaje to oczywiście obojętne dla jego wyrazistości - mamy tu coś za coś. Dlaczego? Tracimy nieco jakość, lecz standard Cinema Scope pozwala cieszyć się autentyczną kinową panoramą! Nie ma tu robienia z ludzi jeleni, tak jak w przypadku przycinania klatki 4:3 do 16:9.
Hmm, rzuciłem na ekran kilka odnowionych cyfrowo filmów zagranicznych nakręconych w proporcjach 2,40:1 (lata 1960 / 70). Momentami było naprawdę nieciekawie, a „Potop” wyszedł w tych zestawieniach obronną ręką. Ba, nawet nie chodzi o to, że się obronił. Po prostu wygrał!
Daję „Potopowi” 8,0 / 10 za jakość obrazu.
Dźwiękowi przyznaję 9,0 / 10.
P.S.
Podczas projekcji sporządzałem na kolanie krótkie notatki. Postanowiłem kilka zdań tu przepisać (bez cenzury):
...ziarno OK...
...niekiedy zielona dominanta...
…sporo scen w komnatach jest nieostrych...
…eksperymentowali z ziarnem... (chodzi o to, że widziałem sceny z wyraźnym użyciem DNR).
...nieusunięte bardzo widoczne zarysowanie (?) w scenie z wysadzaniem kolubryny...
...nota wstępna za obraz 7,5 / 10...
„Ja paryskimi perfumami się nie perfumuję... Ja jeden wiem co tej ziemi jest potrzebne”.
