DVD Ogniem i Mieczem (serial, wydanie jednopłytowe) wygląda jak dla mnie co najwyżej poprawnie. (6, góra 7/10 w skali obrazu na DVD).
W Wołodyjowskim na blu przez jakiś czas po tym jak akcja na dobre się przenosi na stepy po prawej stronie ekranu lata jakieś dziadostwo.
Zniekształcenia z brzegów kadru dużo bardziej odczuwałem w "Krzyżakach".
A teraz jestem w połowie oglądania "Przygód Pana Michała" na DVD i treściowo wypada to wyraźnie lepiej niż wersja kinowa (choć Łapicki miejscami nieco zbyt teatralnie recytuje te romantyczne teksty Ketlinga), ale już od strony realizacji zostaje w tyle. Rozwalają mnie zwłaszcza kręcone w plenerze ujęcia, w których aktorów oświetla się w taki sposób, że scena wygląda jak kręcona w studio (z tym można się też gdzieniegdzie spotkać w wersji kinowej). No ale sama jakość DVD bez zastrzeżeń (lepsza niż "Ogniem i Mieczem"), tylko szkoda, że nie kręcili tego w kolorze.
Obiło mi się o uszy, że Hoffman chciał zrealizować także "Przygody pana Andrzeja"
ale nic z tego nie wyszło. Szkoda, bo druga część "Potopu" pędzi z fabułą do przodu na złamanie karku pomijając większość zawartości powieści.
W Wołodyjowskim na blu przez jakiś czas po tym jak akcja na dobre się przenosi na stepy po prawej stronie ekranu lata jakieś dziadostwo.
Zniekształcenia z brzegów kadru dużo bardziej odczuwałem w "Krzyżakach".
A teraz jestem w połowie oglądania "Przygód Pana Michała" na DVD i treściowo wypada to wyraźnie lepiej niż wersja kinowa (choć Łapicki miejscami nieco zbyt teatralnie recytuje te romantyczne teksty Ketlinga), ale już od strony realizacji zostaje w tyle. Rozwalają mnie zwłaszcza kręcone w plenerze ujęcia, w których aktorów oświetla się w taki sposób, że scena wygląda jak kręcona w studio (z tym można się też gdzieniegdzie spotkać w wersji kinowej). No ale sama jakość DVD bez zastrzeżeń (lepsza niż "Ogniem i Mieczem"), tylko szkoda, że nie kręcili tego w kolorze.
Obiło mi się o uszy, że Hoffman chciał zrealizować także "Przygody pana Andrzeja"
ale nic z tego nie wyszło. Szkoda, bo druga część "Potopu" pędzi z fabułą do przodu na złamanie karku pomijając większość zawartości powieści.
