28-08-2018, 08:44
Muszę dokonać pewnej autokorekty, bo w sumie nie wszystkie filmy z Wolverinem uważam za dno. Geneza była całkiem przyzwoita. No ale ten, w którym Wolvie walczył z adamantiumowym stworkiem to już był śmiech na sali. Logana natomiast niemal zupełnie nie pamiętam, co już samo w sobie jest świadectwem. Pamiętam tylko mgliste wrażenia o tym, jak z ekranu wiało nudą, ze szczególnym naciskiem na końcówkę, gdzie odruch ziewania niemal wyłamał mi szczękę. Czy to film pretensjonalny? Hm... w sumie tak.
