Z czego wynika pominięcie Terminatora 3? A może to brak do uzupełnienia?
Sam olałem tylko Genisys, od seansu kinowego nie jestem w stanie się zmusić do powtórki (za każdym razem gdy o niej pomyślę, staje mi przed oczami odtwórca roli Reese'a i znowu mi się odechciewa), film równie wkurzający jak The Last Jedi. Już ten nieszczęsny duet Prometheus/Covenant jest dla mnie łatwiejszy do strawienia (i trafił na półkę).
Plus za 47 roninów - klimatyczne fantasy, chamsko zarąbane na stole montażowym, ale wciąż fajne.
Z tego typu filmów (prócz oczywistości jak Gladiator i Braveheart), Last Samurai by się jeszcze przydał.
Sam olałem tylko Genisys, od seansu kinowego nie jestem w stanie się zmusić do powtórki (za każdym razem gdy o niej pomyślę, staje mi przed oczami odtwórca roli Reese'a i znowu mi się odechciewa), film równie wkurzający jak The Last Jedi. Już ten nieszczęsny duet Prometheus/Covenant jest dla mnie łatwiejszy do strawienia (i trafił na półkę).
Plus za 47 roninów - klimatyczne fantasy, chamsko zarąbane na stole montażowym, ale wciąż fajne.
Cytat:, gdzie filmy z tego gatunku pojawiają się niezbyt często i nie mają już tej "skali".Zaraz po sukcesie LOTRa było parę filmów tego typu w odpowiedniej skali, ale pojawiały się ledwie przez kilka lat. To jeden z gatunków za którymi tęsknię. Szczególnie chętnie zobaczył bym nowe, wysokobudżetowe filmy o I/II WŚ na morzu jak również produkcje o średniowieczu, cóż, pomarzyć...
Z tego typu filmów (prócz oczywistości jak Gladiator i Braveheart), Last Samurai by się jeszcze przydał.
