15-10-2018, 14:37
"Deadpool 2 (2018)", ten film nie może nie zaskakiwać widza. Właśnie po raz drugi obejrzałem tą produkcję, pierwszy raz w kinie 22 maja, a kolejny wczoraj wieczorem na laptopie; no cóż właśnie mam remont, a mój 55-cio calowy LG leży na szafie zakryty kocami. Dla takiego majstersztyku, jak "Deadpool 2" - tak abstrakcyjnie, niemożliwie dziwnego, zresztą jak sam Wade Wilson, filmu mógłbym zrobić wszystko, aby go obejrzeć, nawet zdecywołabym się, aby zobaczyć go w całej swej okazałości na 4-calowym telefonie komórkowym.
Drugi seans "Deadpoola 2", to kolejne odkrycia w fabule filmu; to kolejna porcja geekowskiego funu, i co najważniejsze: zmierzenie się z tym wyraźnym, charakterystycznym kontrastem wokół postaci Deadpoola, wyłonionym z zestawienia jego cech jako: Wade'a Wilsona, któremu zależy na trwaniu przy Vanessie, jej szczęściu i ocaleniu dzieciaka, który ma całą przyszłość przed sobą, oraz odzianego w Spandex i katany zamocowane na plecach najemnika, któremu czasami wszystko jedno komu odcina się głowy, ważne żeby byli to złole. "Deadpool 2" jest przykłądem artyzmu w kreacji takich scenariuszy, z których mając na względzie kanon adaptacji komiksowych, robi się ,,teoretyczne nic", które koniec końców potrafi pochłonąć oglądającego, bombardując go abstrakcyjnymi gagami, wątkami, odniesieniami do innych elementów popkultury i Uniwersów Kinowych. Dodajmy do tego schemat przełamywania czwartej ściany przez głównego bohatera, a dostaniemy takie dzieło, które wygląda na to, że zrobił go on sam - w tym przypadku Deadpool. Zastanawiam się jedynie, czy przypiąć sequelowi "Deadpoola" łatkę kina dla wielbicieli tego typu produkcji, w którym sarkazm, szyderka i improwizacja idą w parze z akcją i dramatem zazębionym wokół postaci, która zdecydowanie gra tu pierwsze skrzypce.
Tego nie da się zapomnieć. Ten obraz to śmiechogenna, nietuzinkowa rzecz.
Drugi seans "Deadpoola 2", to kolejne odkrycia w fabule filmu; to kolejna porcja geekowskiego funu, i co najważniejsze: zmierzenie się z tym wyraźnym, charakterystycznym kontrastem wokół postaci Deadpoola, wyłonionym z zestawienia jego cech jako: Wade'a Wilsona, któremu zależy na trwaniu przy Vanessie, jej szczęściu i ocaleniu dzieciaka, który ma całą przyszłość przed sobą, oraz odzianego w Spandex i katany zamocowane na plecach najemnika, któremu czasami wszystko jedno komu odcina się głowy, ważne żeby byli to złole. "Deadpool 2" jest przykłądem artyzmu w kreacji takich scenariuszy, z których mając na względzie kanon adaptacji komiksowych, robi się ,,teoretyczne nic", które koniec końców potrafi pochłonąć oglądającego, bombardując go abstrakcyjnymi gagami, wątkami, odniesieniami do innych elementów popkultury i Uniwersów Kinowych. Dodajmy do tego schemat przełamywania czwartej ściany przez głównego bohatera, a dostaniemy takie dzieło, które wygląda na to, że zrobił go on sam - w tym przypadku Deadpool. Zastanawiam się jedynie, czy przypiąć sequelowi "Deadpoola" łatkę kina dla wielbicieli tego typu produkcji, w którym sarkazm, szyderka i improwizacja idą w parze z akcją i dramatem zazębionym wokół postaci, która zdecydowanie gra tu pierwsze skrzypce.
Tego nie da się zapomnieć. Ten obraz to śmiechogenna, nietuzinkowa rzecz.
