01-01-2019, 20:47
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 01-01-2019, 22:48 przez Daras.
Powód edycji: drobne korekty stylistyczne
)
Oczywiście każdy ma prawo do osobistej strategii zakupowej, Romek. Moja, dotycząca „Trylogii”, jest na tyle kontrowersyjna, że pominę ją milczeniem...
Dziś kilka zdań o „Pau Wołodyjowskim” (1969) wydanym na BD przez Studio Blu. Postaram się uniknąć typowego wpisu recenzyjnego, tym samym całość uczynię strawniejszą.
Było naprawdę dobrze. Ziarno „hulało” po ekranie projekcyjnym uwidaczniając swoje wdzięki szczególnie w scenach plenerowych (niebo itd.). Jego wielkość, w mojej ocenie, stanowiła wartość optymalną.
Barwy, o czy już gdzieś pisałem, nawiązywały klimatem do produkcji tamtych lat. Zatem kolorkom przyznaję uczciwe 9,5 / 10.
Oczywiście w produkcjach anamorficznych prawie zawsze obcujemy z partiami brzytewnymi i nieostrymi. Drzewiej dość dokładnie scharakteryzowałem cechy leciwej optyki, zatem byłbym nudny wyłuszczając kwestię ponownie (zdolność rozdzielcza soczewek, rozmycia podczas stosowania teleobiektywów itp.). Przytoczę jednak ciekawostkę, którą obszerniej opisałem na nieaktywnym forum KP.
Co mogło dodatkowo wpłynąć na nieregularną ostrość „Pana Wołodyjowskiego”? Być może fakt, że jedyna (?) anamorficzna kamera została podczas produkcji po prostu „zarżnięta”. Z tego powodu, podczas późniejszego kręcenia „Potopu” (1974) wyrzucono pierwsze rolki taśmy do kosza! Dopiero po sprowadzeniu nowiutkiej Panavision powtórzono utracone zdjęcia.
Prawdopodobnie Misfit zgłosiłby jakieś uwagi na temat kompresji dotyczące oglądania filmu na telewizorze OLED.
Ja korzystam z projektora DLP, a ten do seansów „kinowych” nadaje się idealnie.
Życzę wszystkim w Nowym Roku udanego obcowania ze sztuką filmową!
Dziś kilka zdań o „Pau Wołodyjowskim” (1969) wydanym na BD przez Studio Blu. Postaram się uniknąć typowego wpisu recenzyjnego, tym samym całość uczynię strawniejszą.
Było naprawdę dobrze. Ziarno „hulało” po ekranie projekcyjnym uwidaczniając swoje wdzięki szczególnie w scenach plenerowych (niebo itd.). Jego wielkość, w mojej ocenie, stanowiła wartość optymalną.
Barwy, o czy już gdzieś pisałem, nawiązywały klimatem do produkcji tamtych lat. Zatem kolorkom przyznaję uczciwe 9,5 / 10.
Oczywiście w produkcjach anamorficznych prawie zawsze obcujemy z partiami brzytewnymi i nieostrymi. Drzewiej dość dokładnie scharakteryzowałem cechy leciwej optyki, zatem byłbym nudny wyłuszczając kwestię ponownie (zdolność rozdzielcza soczewek, rozmycia podczas stosowania teleobiektywów itp.). Przytoczę jednak ciekawostkę, którą obszerniej opisałem na nieaktywnym forum KP.
Co mogło dodatkowo wpłynąć na nieregularną ostrość „Pana Wołodyjowskiego”? Być może fakt, że jedyna (?) anamorficzna kamera została podczas produkcji po prostu „zarżnięta”. Z tego powodu, podczas późniejszego kręcenia „Potopu” (1974) wyrzucono pierwsze rolki taśmy do kosza! Dopiero po sprowadzeniu nowiutkiej Panavision powtórzono utracone zdjęcia.
Prawdopodobnie Misfit zgłosiłby jakieś uwagi na temat kompresji dotyczące oglądania filmu na telewizorze OLED.
Ja korzystam z projektora DLP, a ten do seansów „kinowych” nadaje się idealnie.Życzę wszystkim w Nowym Roku udanego obcowania ze sztuką filmową!
„Ja paryskimi perfumami się nie perfumuję... Ja jeden wiem co tej ziemi jest potrzebne”.
