28-05-2021, 20:20
(28-05-2021, 18:26)Mefisto napisał(a): Akurat te tabelki nie są wykładnikiem niczego, bo pokazują jedynie ogólną liczbę zgonów, bez podziału na przyczynę (a przypominam, że rząd zamknął radośnie szpitale i odmówił leczenia innych choróbJuż o tym pisałem. Są bardziej szczegółowe raporty.
(11-05-2021, 12:04)sebas napisał(a): To popatrzmy na ten raport.
https://www.gov.pl/web/zdrowie/raport-o-zgonach-w-polsce-w-2020-r
W zeszłym roku mieliśmy nadwyżkę zgonów wysokości 67112. 43% tej liczby stanowią zgony z powodu zdiagnozowanego covida. 27% z tego co pozostało, to zgony osób które przechorwały covid i zmarły już po teoretycznym ozdrowieniu - czyli można powiedzieć zmarły z powodu powikłań po covidzie.
Na wykresie 1 widzimy, że lwia część tej nadwyżki przypada na ostatni kwartał, czyli wtedy gdy służba zdrowia borykała się z druga falą zachorwań na covid (który według Was nie jest problemem). Mam rozumieć, że te osoby z tzw. chorobami współistniejącymi, nie można zaliczyć jako ofiary covida bo chorowały od lat na coś innego?
Czyli tak po prostu, w ostatnim kwartale, osoby w różnym wieku, z różnymi chorobami, w różnym stadium zaawansowania, nagle zaczeły umierać na przełomie października i listopada pomimo tego, że w latach wcześniejszych nic takiego nie miało miejsca? Wczesniej żyły normalnie i nagle pod koniec 2020 zaczęły umierać?
Jakoś tak nagle Ci ludzie zachorowali na takie dziwne przeziębienie, z powodu którego lądują pod respiratorem (o ile mają tyle szczęścia bo jakoś dziwnie respiratorów zaczęło brakować pomimo tego, że było ich więcej niż w roku ubiegłym) i nie ma w tym nic dziwnego? Czyli ten nagły wzrost zgonów akurat w szczycie tzw. pandemii to przypadkowa koincydencja czasowa? Przecież Ci ludzie i tak by w tym czasie umarli. Zgadza się?
niespotykanie spokojny człowiek
