Jak dla mnie to Sokal sformułował swoją wypowiedź bardzo łagodnie, a już napewno nie miał na celu nikogo obrażać
.
Za to Ty Ulu przyjmujesz bardzo agresywny sposób obrony. Sokal podał Ci wskazówkę, która jego zdaniem poprawiłaby jakość Twoich recenzji. Nie ma co się obrażać, przyjmowanie krytyki jest bardzo ważne w pisaniu recenzji. Zostawmy już ten niebyt, ale wspomniana przez Ciebie na początku recenzji niewiedza jest kluczowym elementem tego filmu. Dzieci nie wiedzą tak naprawdę co się dzieje. Ona się nie kończy, na niej jest oparty film.
Co do filmu to bardzo ostrożnie podchodzę do wszystkiego co porusza tematykę obozów, życia ludności podczas drugiej wojny światowej czy ludności żydowskiej ogółem. Krytycy wtedy popadają w zachwyty, nie zwracając uwagi na żadne wady. A jeszcze ostrożniej podchodzę, kiedy cały film spoczywa na rolach granych przez dzieci. Jednak film jest bardzo dobry, balansuje między historią o niewinnej przyjaźni, a opowieścią o holokauście. Tego drugiego jest jednak mniej, bo reżyser decyduje się na zminimalizowanie realizmu i stosowanie metafor (jedno niestrzeżone ogrodzenie, które oddziela "oprawców od ofiar"). Bardziej traktowałbym to jako parabolę. Warto się zapoznać.
.Za to Ty Ulu przyjmujesz bardzo agresywny sposób obrony. Sokal podał Ci wskazówkę, która jego zdaniem poprawiłaby jakość Twoich recenzji. Nie ma co się obrażać, przyjmowanie krytyki jest bardzo ważne w pisaniu recenzji. Zostawmy już ten niebyt, ale wspomniana przez Ciebie na początku recenzji niewiedza jest kluczowym elementem tego filmu. Dzieci nie wiedzą tak naprawdę co się dzieje. Ona się nie kończy, na niej jest oparty film.
Co do filmu to bardzo ostrożnie podchodzę do wszystkiego co porusza tematykę obozów, życia ludności podczas drugiej wojny światowej czy ludności żydowskiej ogółem. Krytycy wtedy popadają w zachwyty, nie zwracając uwagi na żadne wady. A jeszcze ostrożniej podchodzę, kiedy cały film spoczywa na rolach granych przez dzieci. Jednak film jest bardzo dobry, balansuje między historią o niewinnej przyjaźni, a opowieścią o holokauście. Tego drugiego jest jednak mniej, bo reżyser decyduje się na zminimalizowanie realizmu i stosowanie metafor (jedno niestrzeżone ogrodzenie, które oddziela "oprawców od ofiar"). Bardziej traktowałbym to jako parabolę. Warto się zapoznać.
