04-07-2020, 19:27
(04-07-2020, 07:25)LukeTerry napisał(a): Ostatnio włączyłem na Netflixie Ash kontra Martwe Zło i o dziwo (zwłaszcza dla mnie) wciągnął nie tylko mnie, ale i moją drugą połówkę.
"Ash kontra Martwe Zło (2015-18)" to produkcja małoekranowego kalibru, która w gatunku horroru komediowego, czy jak kto woli, czarnego humoru z elementami ,,przerysowanego gore'', ma tak znaczący na niego wpływ, tak ustanowioną pierwszoplanową pozycję, że jest dla jego materii, dla istoty gatunku arcy-tytanem, jedynym królem, wręcz bytem absolutnym. "Stan Against Evil" to z kolei coś podobnego do serialowego "Martwego Zła", mocno czerpiącego z jego pierwocin, ale i idącego własną drogą realizacji fabuły, postaci, oprawy muzycznej i graficznej. Produkcji "Stan Against Evil" zarzuca się ponoć mocne ,,podglądactwo" i zrzynkę z dzieła, w którym Ash a.k.a. El Jefe wraz z ekipą walczą z pomiotami piekła i Necronomiconu. A to czy tak jest trudno stwierdzić, dopóki nie zobaczy się kilku odcinków tegoż to serialu. Ale czy trzeba, skoro "Ash kontra Martwe Zło" zrobiło tak genialną w tym względzie robotę?