Cóż, sam pomysł fabuły Ryana jest ogólnie lipny i absurdalny (wysyłają ekipę za linie frontu, żeby uratować Matta Damona? Serio?), ale postacie i cała realizacja (nie tylko scen batalistycznych) sprawiają, ze zapominam o tym problemie - wojna jest przedstawiona tak, jak wojnę przedstawiać należy - brud i krew. Sterylne PG-13 Dunkierki wypada przy tym tak, że cały czas zastanawiałem się co ja właściwie oglądam i po co to oglądam? Dobrej akcji też sobie tam żadnej nie przypominam.
Co ciekawe - w otwierającej scenie Ryana też jeszcze nikogo nie znam, ale emocje i tak sięgają tam zenitu - a w Dunkierce?
Co ciekawe - w otwierającej scenie Ryana też jeszcze nikogo nie znam, ale emocje i tak sięgają tam zenitu - a w Dunkierce?