08-08-2020, 23:05
Przepraszam. Naprawdę przepraszam, ale skoro (jako podstarzały pierdziel) dałem się wkręcić w forumową aktywność, to dziś z premedytacją wykorzystam daną mi możliwość.
Smutno mi. Od tygodni targały mną złe przeczucia. Coś nawet próbowałem bezładnie napisać w wątku dotyczącym „Sugestii odnośnie...”. Ale pieprzę to. Wrodzona intuicjo – odejdź!
Kilka godzin temu otrzymałem informację o śmierci przyjaciela, który należał do grona stałych bywalców mojego home cinema. Rany, znaliśmy się blisko 40 lat!
Artur, zawsze mówiłeś, że każda projekcja w moich skromnych progach stanowiła dla Ciebie wydarzenie. Ale nawet jeśli przyjąć, iż cokolwiek wiem o sztuce filmowej, to Ty byłeś w tej materi przewodnikiem. Dziękuję.
Przepraszam, zapomniałem jaki utwór chciałeś usłyszeć podczas swojej ostatniej drogi. Twoją „wolę” potraktowałem jako ponury żart. Przecież tryskałeś optymizmem! Jesteśmy wieczni! Śmierć? Co to takiego?
Oczywiście gdy przygasło mi teraz na moment ledowe oświetlanie, odebrałem zdarzenie jak każdy normalny człowiek – nastąpiło „przepięcie” w sieci.
Czy pamiętasz od jakiego kawałka zaczynaliśmy wspólne biesiady? To dla Ciebie przyjacielu.
P.S.
Odszedł pasjonat polskiej historii (porządnie w tej materii wykształcony).
Jeszcze coś, nasze „drobne” różnice dotyczące poglądów politycznych w najmniejszym stopniu nie zaważyły na przyjaźni.
Gwoli wspomnień…
Daras napisał:
Moje domowe kino odwiedził „autor” powyższej anegdoty. Poniżej relacja z pierwszej ręki:
Tak. Około 2005 r. do Trójmiasta przyjechała wycieczka z Niemiec. W programie mieli zwiedzanie obozu koncentracyjnego w Sztutowie (Stutthof) i wówczas jeden z wycieczkowiczów, młody Niemiec dostał histerii. Zaczął krzyczeć, płakać, podarł swój paszport. Zaczął złorzeczyć na wieczną hańbę narodu niemieckiego. Krzyczał, że on tu zostanie będzie sprzątał, pracował, odpokutuje winy Niemców o których skali nie zdawał sobie sprawy. Nie można go było uspokoić. Dopiero wezwane pogotowie odwiozło go do szpitala psychiatrycznego, prawdopodobnie w Elblągu gdzie otrzymał pomoc psychologiczną.
Pozdrawiam, Artur z Gdańska.
http://forum.kinopolska.pl/viewtopic.php?t=12027&postdays=0&postorder=asc&start=975
Smutno mi. Od tygodni targały mną złe przeczucia. Coś nawet próbowałem bezładnie napisać w wątku dotyczącym „Sugestii odnośnie...”. Ale pieprzę to. Wrodzona intuicjo – odejdź!
Kilka godzin temu otrzymałem informację o śmierci przyjaciela, który należał do grona stałych bywalców mojego home cinema. Rany, znaliśmy się blisko 40 lat!
Artur, zawsze mówiłeś, że każda projekcja w moich skromnych progach stanowiła dla Ciebie wydarzenie. Ale nawet jeśli przyjąć, iż cokolwiek wiem o sztuce filmowej, to Ty byłeś w tej materi przewodnikiem. Dziękuję.
Przepraszam, zapomniałem jaki utwór chciałeś usłyszeć podczas swojej ostatniej drogi. Twoją „wolę” potraktowałem jako ponury żart. Przecież tryskałeś optymizmem! Jesteśmy wieczni! Śmierć? Co to takiego?
Oczywiście gdy przygasło mi teraz na moment ledowe oświetlanie, odebrałem zdarzenie jak każdy normalny człowiek – nastąpiło „przepięcie” w sieci.
Czy pamiętasz od jakiego kawałka zaczynaliśmy wspólne biesiady? To dla Ciebie przyjacielu.
P.S.
Odszedł pasjonat polskiej historii (porządnie w tej materii wykształcony).
Jeszcze coś, nasze „drobne” różnice dotyczące poglądów politycznych w najmniejszym stopniu nie zaważyły na przyjaźni.
Gwoli wspomnień…
Daras napisał:
Moje domowe kino odwiedził „autor” powyższej anegdoty. Poniżej relacja z pierwszej ręki:
Tak. Około 2005 r. do Trójmiasta przyjechała wycieczka z Niemiec. W programie mieli zwiedzanie obozu koncentracyjnego w Sztutowie (Stutthof) i wówczas jeden z wycieczkowiczów, młody Niemiec dostał histerii. Zaczął krzyczeć, płakać, podarł swój paszport. Zaczął złorzeczyć na wieczną hańbę narodu niemieckiego. Krzyczał, że on tu zostanie będzie sprzątał, pracował, odpokutuje winy Niemców o których skali nie zdawał sobie sprawy. Nie można go było uspokoić. Dopiero wezwane pogotowie odwiozło go do szpitala psychiatrycznego, prawdopodobnie w Elblągu gdzie otrzymał pomoc psychologiczną.
Pozdrawiam, Artur z Gdańska.
http://forum.kinopolska.pl/viewtopic.php?t=12027&postdays=0&postorder=asc&start=975
„Ja paryskimi perfumami się nie perfumuję... Ja jeden wiem co tej ziemi jest potrzebne”.