No to jedziemy:
Wolę co prawda cover Veddera, ale oryginał też jest świetny:
Moja ulubiona Loreena:
I takie cuś:
Lovin' it:
Strawfoot odpowiada też za najlepszą znaną mi wersję Wayfarin' Stranger.
Znałem od zawsze z kilku kawałków, ale odkryłem na nowo po GoTG2:
Próby znalezienia muzyki nadającej się do zilustrowania filmów z wakacji i wycieczek owocują wieloma ciekawymi znaleziskami, takimi jak poniżej:
Genialna płyta. Jedna z moich ulubionych, aż trzeba będzie odkurzyć.
Wolę co prawda cover Veddera, ale oryginał też jest świetny:
Moja ulubiona Loreena:
I takie cuś:
Lovin' it:
Strawfoot odpowiada też za najlepszą znaną mi wersję Wayfarin' Stranger.
Znałem od zawsze z kilku kawałków, ale odkryłem na nowo po GoTG2:
Próby znalezienia muzyki nadającej się do zilustrowania filmów z wakacji i wycieczek owocują wieloma ciekawymi znaleziskami, takimi jak poniżej:
Cytat:Temple of The Dog - jednorazowy projekt. Miało być zaledwie kilka piosenek zaśpiewanych przez Chrisa Cornella i jego kolegów z Soundgarden i Mother Love Bone, dla upamiętnienia tragicznej śmierci Andy’ego Wooda - wokalisty Mother Love Bone właśnie. W rezultacie powstało 10 utworów, nagranych bez pośpiechu, kłótni i przepychanek, a za to na luzie, z potrzeby serca. Do składu pod koniec sesji dołączył nie znany jeszcze wtedy szerokiej publiczności Eddie Vedder, co po części przyczyniło się do powstania Pearl Jam. Album ma bardzo melodyjne, spokojne brzmienie. Jak dla mnie pierwsza dziesiątka albumów rockowych wszech czasów. Wybitnie zagrany i zaśpiewany. Znakomite teksty. Szkoda, że Chris Cornell już nigdy nie zaśpiewa "Call me a dog"...
Genialna płyta. Jedna z moich ulubionych, aż trzeba będzie odkurzyć.
Daras napisał(a):Taka "ciekawostka", Bach miał dużo dzieci, bo aż 20, niestety ponad połowa zmarła (13)A reszta żyje?