Dzięki, Wolfman. Wypocząłem! Przy sobocie nie było to trudne. Miałem udane spotkanie ze znajomym z „piaskownicy”. Wracam do spraw związanych z jakością obrazu (choć podtrzymuję wcześniejszą wypowiedź, w myśl której wszyscy jesteśmy Januszami).
Ha, aby wypożyczyć kasetę VHS w sobotę trzeba było odstać swoje w kolejce, a na lepsze tytuły obowiązywały zapisy. Przy okazji potwierdzę, iż filmy oglądało się dla filmów - jakość obrazu nie miała większego znaczenia. Niemniej wyrazistość kadrów z taśmy bywała niekiedy lepsza od tej telewizyjnej, szczególnie, jeśli ktoś korzystał ze słabej anteny (łapał jedynkę / dwójkę na tak zwany dipol). Zakłócenia naprawdę dokuczały.
Wspomniany kolega z dzieciństwa jest człowiekiem pragmatycznym (to będzie istotne za moment). Drzewiej razem żeśmy fotografowali, wywoływali zdjęcia, a nawet kręciliśmy filmy na taśmie 8 mm. Pojęcie jakości obrazu nie było i nie jest mu obce. Ale…
Znajomy posiada sporej wielkości telewizor Full HD Sony, który kupił przed „masowym” wejściem na rynek technologii 4K. Mamy za sobą sporo testów, dyskusji itp. Co mnie ostatnio zdumiało? Ha, kamrat wrócił koncepcyjnie do lat 80 / 90 tych i ogląda filmy z „wypożyczalni” internetowej, która co prawda oferujące mnóstwo tytułów, lecz niekiedy z obrazem o wątpliwej jakości. Często słyszałem, że dla niego liczy się fabuła - nie jakość. No cóż, ja Daras taką postawę szanuję. Napisałem powyższe, gdyż sprawa dotyczy człowieka porządnie wyedukowanego, będącego na bieżąco z nowościami technicznymi, zwolennika usuwania przeplotu (w latach, kiedy mało kto o tym słyszał), dawnego posiadacza plazmy itd.
Co o tym wszystkim sądzę? Hmm, czy my FILMOŻERCY nie za często odchodzimy od istoty sztuki filmowej? Liczymy piksele, mierzymy w centymetrach obcięte fragmenty kadrów, pomstujemy gdy wydawca oferuje kiepski bitrate itp. Choć nadal będę zwolennikiem Full HD, to określone wypowiedzi przyjaciela z piaskownicy nadal przemyśliwuję.
Miłej niedzieli!
Piosenkę dedykuję wspomnianemu koledze, który zaraz przeczyta ten wpis i doceni – jak sądzę - trafność zapodanego niżej tytułu (szczególnie przy niedzieli). Nie abym był uszczypliwy...
https://www.youtube.com/watch?v=imKD1msSx9s
(25-04-2018, 06:08)Juby napisał(a): Eh, tęsknie za tymi pięknymi czasami, gdy kupowało się film dla samego filmu i tyle. Wkładało się kasetę do odtwarzacza i do przodu. Teraz nie można kupić filmów przez iTunes bez pytań typu "nie przeszkadza ci kompresja?", "a nie widziałeś gorszej plamki w ciemnych ujeciach w 12 minucie?", "czy 4K, HDR nie za słabe".
(...)
Ha, aby wypożyczyć kasetę VHS w sobotę trzeba było odstać swoje w kolejce, a na lepsze tytuły obowiązywały zapisy. Przy okazji potwierdzę, iż filmy oglądało się dla filmów - jakość obrazu nie miała większego znaczenia. Niemniej wyrazistość kadrów z taśmy bywała niekiedy lepsza od tej telewizyjnej, szczególnie, jeśli ktoś korzystał ze słabej anteny (łapał jedynkę / dwójkę na tak zwany dipol). Zakłócenia naprawdę dokuczały.
Wspomniany kolega z dzieciństwa jest człowiekiem pragmatycznym (to będzie istotne za moment). Drzewiej razem żeśmy fotografowali, wywoływali zdjęcia, a nawet kręciliśmy filmy na taśmie 8 mm. Pojęcie jakości obrazu nie było i nie jest mu obce. Ale…
Znajomy posiada sporej wielkości telewizor Full HD Sony, który kupił przed „masowym” wejściem na rynek technologii 4K. Mamy za sobą sporo testów, dyskusji itp. Co mnie ostatnio zdumiało? Ha, kamrat wrócił koncepcyjnie do lat 80 / 90 tych i ogląda filmy z „wypożyczalni” internetowej, która co prawda oferujące mnóstwo tytułów, lecz niekiedy z obrazem o wątpliwej jakości. Często słyszałem, że dla niego liczy się fabuła - nie jakość. No cóż, ja Daras taką postawę szanuję. Napisałem powyższe, gdyż sprawa dotyczy człowieka porządnie wyedukowanego, będącego na bieżąco z nowościami technicznymi, zwolennika usuwania przeplotu (w latach, kiedy mało kto o tym słyszał), dawnego posiadacza plazmy itd.
Co o tym wszystkim sądzę? Hmm, czy my FILMOŻERCY nie za często odchodzimy od istoty sztuki filmowej? Liczymy piksele, mierzymy w centymetrach obcięte fragmenty kadrów, pomstujemy gdy wydawca oferuje kiepski bitrate itp. Choć nadal będę zwolennikiem Full HD, to określone wypowiedzi przyjaciela z piaskownicy nadal przemyśliwuję.
Miłej niedzieli!
Piosenkę dedykuję wspomnianemu koledze, który zaraz przeczyta ten wpis i doceni – jak sądzę - trafność zapodanego niżej tytułu (szczególnie przy niedzieli). Nie abym był uszczypliwy...
https://www.youtube.com/watch?v=imKD1msSx9s
„Ja paryskimi perfumami się nie perfumuję... Ja jeden wiem co tej ziemi jest potrzebne”.