30-04-2018, 12:59
(30-04-2018, 12:40)wolfman napisał(a): (...)
Głównie to do kina w tych czasach chodziłem, bo vhs oferował szajs. W kinach wtedy mogłem doświadczyć prawdziwego smaku filmowego.
(...)
Z kinowym repertuarem to bywało bardzo różnie. W czasach stanu wojennego oraz zaraz po nim panował marazm. Co niedzielę chadzałem do kina, lecz często bez satysfakcji.
Pamiętam, że np. „9 ½ tygodnia” (1986) obejrzałem na zamkniętym „seansie” VHS zorganizowanym przez dom kultury, natomiast w kinie dopiero w roku 1990 (lub jakoś tak). Teraz oczywiście posiadam ten tytuł na BD.
Podobnie było z „Dirty Dancing” (1987). Najpierw VHS, potem sala projekcyjna. Takich przykładów jest więcej.
„Ja paryskimi perfumami się nie perfumuję... Ja jeden wiem co tej ziemi jest potrzebne”.