(01-05-2018, 21:11)Mierzwiak napisał(a):(01-05-2018, 14:40)Daras napisał(a): Szkoda, że dawny entuzjazm do posiadania sprzętu oraz oglądania filmu za filmem nie wytrzymał próby czasu. Dzięki temu mielibyśmy tańsze płyty BD / UHD. Tego już nie odrobimy. My Polacy jesteśmy niekiedy dziwni. Ulegliśmy modzie na taśmy, natomiast wzbraniamy się przed technologią Full HD / UHD.Porównujesz kupowanie oryginalnych filmów za nawet 150 zł do oglądania pirackich kaset, wypożyczania ich i nagrywania filmów z TV?
Nie odrobimy tego bo nie ma czego odrabiać.
Eeee, moja uwaga była dość trafna. Doprecyzuję. Odniosłem się w niej do MEGA entuzjazmu Filmożerców tamtych czasów wobec jego braku obecnie. Jest nas zbyt mało…
1. W latach 90 – tych złotówka zyskiwała na wartości i rodacy kupowali coraz to lepsze magnetowidy. Ba, postawienie czegoś takiego obok CRT stanowiło cymes. Sebas ma rację, odtwarzacz posiadał prawie każdy!
2. Wideomania była u nas plagą w pozytywnym rozumieniu tego słowa. Nawet osoby starsze kupowały sprzęt do oglądania VHS (jak na tamte czasy nowoczesny). Przykładem niech będzie choćby szef mojego zakładu fotograficznego. Człowiek w podeszłym wieku i raczej o usposobieniu konserwatywnym.
3. To ważne. Za pirackie kasety trza było sporo płacić. Może kiedyś zrobię przelicznik typu: cena płyty BD (plus obecne zarobki) vs piracka kaseta VHS (plus tamte zarobki). Dodam również, że w następnych latach zaczęliśmy wypożyczać taśmy oryginalne, oraz takie kupować! Zmieniło się prawo!
4. W kwestii odrabiania (tego i owego). Sorry, ale brakuje nam tamtego wigoru. Mierzwiak, poczuj klimat. Goście popylali specjalnie np. do Gdyni aby kupić magnetowid. Kursowali też „dystrybutorzy” rozwożący pomiędzy miastami kasety na wymianę. Chciało się! Czy my nie jesteśmy już nieco zblazowani?
Osobiście spotykam coraz więcej osób młodych, lecz „starych”.
Koniec na dziś. Odpalam projektor i zajrzę tu za jakiś czas. Zmierzę się po raz kolejny z „Wielkim snem” (1946) po rekonstrukcji cyfrowej. Oczywiście na BD.
Wiwat 3 Maja!
EDIT:
Klikam, klikam i klikam. To jest łatwe. A prawie nikomu nie chce się ruszyć czterech liter aby podjechać na spotkanie w realu (patrz odpowiedni wątek). Tak właśnie sprawy wyglądają.
„Ja paryskimi perfumami się nie perfumuję... Ja jeden wiem co tej ziemi jest potrzebne”.