Kurgan napisał:
(…) Miałem taki i naprawdę jeżeli chodzi o zwykłe bluray spokojnie wytrzymuje konfrontację z TV, zaś rozmiar ekranu powoduje, że później nie chcesz oglądać filmów na TV. (…)
Dokładnie. Kiedyś pisałem, że nawet ekran stu calowy już mi nie wystarcza. Wymieniłbym go na większy jednak wykorzystałem na maksa możliwość odsunięcia od niego rzutnika.
Oczywiście rozumiem zamysł Ethana i Kurgana. Właściciele telewizorów, nawet tych OLED, mają prawo czuć pewien „dyskomfort” wynikający z posiadania wyświetlaczy o niezbyt dużych przekątnych. Czasami w grę wchodzą finanse, innym razem możliwości lokalowe / estetyczne. Przykładowo – nie miałbym u siebie miejsca na byczy telewizor. Umieszczając „landarę” naprzeciwko sofy zburzyłbym starannie zaplanowaną kompozycję wnętrza. O rozwodzie nie pomnę. Czyli coś za coś.
Kilkanaście lat temu postawiłem na rzutniki i nie zrobię kroku wstecz. „Wychowało” mnie kino. Zawsze marzyłem aby szczyptę jego magii przenieść do domu. Początkowo były to projektory szpulowe 8 mm oraz dźwięk puszczany z magnetofonu (jak ja zazdrościłem zachodnim sąsiadom salek home cinema, także możliwości kupowania klasyki na ósemkach / szesnastkach). Potem zostałem posiadaczem rzutnika SD. Dziś cieszy oczy obraz z projektora FHD. Gdy mi padnie, to zamienię go na inny o tej rozdzielczości, ale z funkcją HDR. Dla mnie liczy się wielkość!
P.S.
Fotka Preda ilustruje w jaki sposób oglądam filmy w przypadku braku gości.
(…) Miałem taki i naprawdę jeżeli chodzi o zwykłe bluray spokojnie wytrzymuje konfrontację z TV, zaś rozmiar ekranu powoduje, że później nie chcesz oglądać filmów na TV. (…)
Dokładnie. Kiedyś pisałem, że nawet ekran stu calowy już mi nie wystarcza. Wymieniłbym go na większy jednak wykorzystałem na maksa możliwość odsunięcia od niego rzutnika.
Oczywiście rozumiem zamysł Ethana i Kurgana. Właściciele telewizorów, nawet tych OLED, mają prawo czuć pewien „dyskomfort” wynikający z posiadania wyświetlaczy o niezbyt dużych przekątnych. Czasami w grę wchodzą finanse, innym razem możliwości lokalowe / estetyczne. Przykładowo – nie miałbym u siebie miejsca na byczy telewizor. Umieszczając „landarę” naprzeciwko sofy zburzyłbym starannie zaplanowaną kompozycję wnętrza. O rozwodzie nie pomnę. Czyli coś za coś.
Kilkanaście lat temu postawiłem na rzutniki i nie zrobię kroku wstecz. „Wychowało” mnie kino. Zawsze marzyłem aby szczyptę jego magii przenieść do domu. Początkowo były to projektory szpulowe 8 mm oraz dźwięk puszczany z magnetofonu (jak ja zazdrościłem zachodnim sąsiadom salek home cinema, także możliwości kupowania klasyki na ósemkach / szesnastkach). Potem zostałem posiadaczem rzutnika SD. Dziś cieszy oczy obraz z projektora FHD. Gdy mi padnie, to zamienię go na inny o tej rozdzielczości, ale z funkcją HDR. Dla mnie liczy się wielkość!
P.S.
Fotka Preda ilustruje w jaki sposób oglądam filmy w przypadku braku gości.
„Ja paryskimi perfumami się nie perfumuję... Ja jeden wiem co tej ziemi jest potrzebne”.