23-11-2018, 10:52
Przyznam, że wątek zapowiadał się ciekawie, autor zadał początkowo pytania, które miały zachęcić do dyskusji - ja lubię takie kulturalne dywagowanie na forum, wymienianie się opiniami. Jednak później autor pokazał inne oblicze, którego totalnie nie pojmuję, tak jak pozostali użytkownicy - szczególne wrażenie zrobiła na mnie wypowiedz sebas, trafnie wypunktował autora!
Co do samego kolekcjonowania... po części zgodzę się z porównaniem do skarpetek. Są ludzie którzy kupują film po to, aby po prostu go obejrzeć i tyle. Ja akceptuję tylko fizyczne nośniki kultury. Począwszy od gier na konsolę, gdzie według mnie to co spotkało gry na PC to patologia – Steamy, Originy, Uplay’e... powoli wdzierają się do naszego życia rozrywkowego wszelakie abonamenty... Netflix niby fajny, sam korzystam, ale zakładając że trzeba by było płacić 40 zł samemu (gdyby nie było możliwości kilku subkont), to byłoby to słabe, gdybym nagle miał zapracowany miesiąc i tylko dwa razy coś obejrzał – no ale abonament i tak byłby opłacony. Ostatnio widziałem Shawshank Redemption na Netflix, ale gdy zebrałem się aby go obejrzeć (po raz któryś już), to okazało się że już go w serwisie nie ma... paranoja.
Ktoś wyśmiewał tutaj zbieranie kapsli. Może i śmieszne, ale ktoś kto nie interesuje się branżą piwowarską, nie zrozumie tego, że można kupić piwo za 30 zł (style takie jak Barley Wine czy Russian Imperial Stout – a stylów piwa jest ponad 100), a „piwo” które stoi na półkach w sklepach to zwykły jasny lager bez żadnych doznań sensorycznych, a co najgorsze, robiony z najgorszych surowców. Na kapsle też są klasery, a niektóre sztuki chodzą po 50-100 zł za kapsel na aukcjach (kapsle sprzed kilkudziesięciu lat). Same browary wydają swoje piwa z limitowanymi kapslami, właśnie z myslą o kolekcjonerach.
Wracając do tematu filmów. Kupuję po to, aby objrzeć w dobrej jakości ale także po to, by postawić na półce, zrobienia z tym co tylko chcę, poczucia że ma to fizyczną wartość, aby móc do tego wrócić wtedy kiedy chcę, aby prezentowało się przed moimi oczami ładnie ułożone na półce. Rozumiem, że osoby które kupują specjalne wydania, steelbooki itp., mogą być oburzone tym, że ktoś kto kupuje podstawowe wersje filmów z „bieda okładkami”, również uważa się za „kolekcjonera” – ale właśnie tak jest, że takie osoby też to kolekcjonują, skoro mają takie same intencje - kupują aby budować swoją videotekę, w swoim domowym zaciszu. Nie po to, aby się pochwalić znajomym (którzy i tak pytają – „po co kupujesz filmy na płytach?!”), ale po to aby samemu mieć satysfakcję, że ma się film, który nam się podoba. Wydania specjalne wręcz potęgują takie doznania.
Kolekcja jest wtedy, gdy sama osoba ma poczucie, że kupuje po to, by kolekcjonować. Skoro ktoś biega i mówi o sobie „biegacz”, to tak jest – nie musi być biegaczem zawodowym i startować na zawodach. Tak samo kolekcjoner nie musi kupować samych wydań specjalnych. Kolekcjoner gier nie musi każdej gry kupować w wersji kolekcjonerskiej, według mnie wystarczy że ma półkę z nośnikami gier, z której jest zadowolony i cieszy się, że kolekconuje gry.
Co do samego kolekcjonowania... po części zgodzę się z porównaniem do skarpetek. Są ludzie którzy kupują film po to, aby po prostu go obejrzeć i tyle. Ja akceptuję tylko fizyczne nośniki kultury. Począwszy od gier na konsolę, gdzie według mnie to co spotkało gry na PC to patologia – Steamy, Originy, Uplay’e... powoli wdzierają się do naszego życia rozrywkowego wszelakie abonamenty... Netflix niby fajny, sam korzystam, ale zakładając że trzeba by było płacić 40 zł samemu (gdyby nie było możliwości kilku subkont), to byłoby to słabe, gdybym nagle miał zapracowany miesiąc i tylko dwa razy coś obejrzał – no ale abonament i tak byłby opłacony. Ostatnio widziałem Shawshank Redemption na Netflix, ale gdy zebrałem się aby go obejrzeć (po raz któryś już), to okazało się że już go w serwisie nie ma... paranoja.
Ktoś wyśmiewał tutaj zbieranie kapsli. Może i śmieszne, ale ktoś kto nie interesuje się branżą piwowarską, nie zrozumie tego, że można kupić piwo za 30 zł (style takie jak Barley Wine czy Russian Imperial Stout – a stylów piwa jest ponad 100), a „piwo” które stoi na półkach w sklepach to zwykły jasny lager bez żadnych doznań sensorycznych, a co najgorsze, robiony z najgorszych surowców. Na kapsle też są klasery, a niektóre sztuki chodzą po 50-100 zł za kapsel na aukcjach (kapsle sprzed kilkudziesięciu lat). Same browary wydają swoje piwa z limitowanymi kapslami, właśnie z myslą o kolekcjonerach.
Wracając do tematu filmów. Kupuję po to, aby objrzeć w dobrej jakości ale także po to, by postawić na półce, zrobienia z tym co tylko chcę, poczucia że ma to fizyczną wartość, aby móc do tego wrócić wtedy kiedy chcę, aby prezentowało się przed moimi oczami ładnie ułożone na półce. Rozumiem, że osoby które kupują specjalne wydania, steelbooki itp., mogą być oburzone tym, że ktoś kto kupuje podstawowe wersje filmów z „bieda okładkami”, również uważa się za „kolekcjonera” – ale właśnie tak jest, że takie osoby też to kolekcjonują, skoro mają takie same intencje - kupują aby budować swoją videotekę, w swoim domowym zaciszu. Nie po to, aby się pochwalić znajomym (którzy i tak pytają – „po co kupujesz filmy na płytach?!”), ale po to aby samemu mieć satysfakcję, że ma się film, który nam się podoba. Wydania specjalne wręcz potęgują takie doznania.
Kolekcja jest wtedy, gdy sama osoba ma poczucie, że kupuje po to, by kolekcjonować. Skoro ktoś biega i mówi o sobie „biegacz”, to tak jest – nie musi być biegaczem zawodowym i startować na zawodach. Tak samo kolekcjoner nie musi kupować samych wydań specjalnych. Kolekcjoner gier nie musi każdej gry kupować w wersji kolekcjonerskiej, według mnie wystarczy że ma półkę z nośnikami gier, z której jest zadowolony i cieszy się, że kolekconuje gry.
Display: SONY Bravia 55XE7005 -> Samsung UE55RU8000 -> LG 70UN71006LA
Audio: LG SN4 2.1
Player: Sony PlayStation 4 Pro -> Sony UBP-X700
Audio: LG SN4 2.1
Player: Sony PlayStation 4 Pro -> Sony UBP-X700