23-11-2018, 23:00
Ech, witki opadają.... ale widzę, że oświaty kaganiec zaczyna przynosić pewne efekty, bo zaczynasz pisać dokładnie to samo, co ja. Tylko się nie zgadzasz No to jeszcze raz.
Szczerze mówiąc mało mnie interesuje co byś czuł. Oczywiście możemy ten wątek rozwinąć i porozmawiać jak to osoby zaangażowane w powstanie filmów plują widzom w twarz, ale na chwilę obecną dywagujemy na temat jakości dystrybucji cyfrowej vs takiej na nośniku fizycznym. Od tego zaczęła się dyskusja, pamiętasz? Wyśmiałeś moje stwierdzenie, że jakość postaci cyfrowej jest taka sama, jak na nośniku. A teraz napisałeś dokładnie to samo. Oczekuję przeprosin.
Zastosowałem skrót myślowy. Chodziło mi o powszechną dostępność takich rozwiązań. Oczywiście zdaję sobie sprawę jak kosztowne i trudne jest pozyskanie takiego filmu obecnie, ale stanie się to łatwiejsze i tańsze szybciej, niż ci się wydaje.
No i fajnie. Przecież dokładnie to przez cały ten wątek wałkuję. Wątek dotyczy kolekcjonerstwa, a ja cały czas tu argumentuję, że większy sens ma korzystanie, niż zbieranie. Oglądanie filmów, a nie płyt w pudełkach stojących na półce. Ustawiłeś się w opozycji do moich stwierdzeń, dlatego założyłem, że bronisz kolekcjonowania, być może trochę z rozpędu. Cieszę się jednak, że ostatecznie się ze mną zgadzasz.
Nie bardzo rozumiem jaki to ma związek z porównaniem jakości samego filmu w postaci cyfrowej i na nośniku fizycznym?
No to co? Tu zniknie, gdzieś indziej się pojawi. Po co MIEĆ? Dla samego "mania"? Mania posiadania jest jak uzależnienie - w którymś momencie to ona zaczyna kontrolować ciebie. Na pierwszy rzut oka zabrzmi to dla ciebie jak herezja zapewne, ale jak się chwilę zastanowisz, to dojdziesz do wniosku, że coś w tym jednak jest. Odzyskaj kontrolę nad swoim życiem
A na koniec mała dygresja - Świerzbiak muszę ci powiedzieć, że dostarczasz mi mega ubawu swoimi detektywistycznymi zdolnościami. Teraz twierdzisz już nie tylko, że jestem kimś, kim nie jestem, ale że w dodatku wiesz gdzie pracuję Nie wiem, czy to ma mnie przestraszyć, czy co, ale zapewniam cię, że czuję się całkowicie swobodnie. Znaczy pewnie czułbym się mało komfortowo, gdybyś faktycznie coś o mnie wiedział, ale na szczęście, że tak się kolokwialnie wyrażę: chuja wiesz A żeby to udowodnić wszem i wobec, chciałbym cię sprowokować do ujawnienia gdzie pracuję. Proszę bardzo, powiedz nam wszystkim
(23-11-2018, 20:26)misfit napisał(a): Pisałem Ci już, że te dorównujące nośnikowi treści z pirackich serwisów to jest własnie obraz 1:1 z nośnika, który ktoś wrzucił do sieci.
I co w związku z tym ? Czasami słyszę od znajomych, po co Ty kupujesz te filmy jak można je sobie za darmo pobrać z sieci. Odpowiedź jest zawsze taka sama - bo czułbym się tak jakbym każdej z osób zaangażowanych w powstanie takiego filmu napluł w twarz.
Szczerze mówiąc mało mnie interesuje co byś czuł. Oczywiście możemy ten wątek rozwinąć i porozmawiać jak to osoby zaangażowane w powstanie filmów plują widzom w twarz, ale na chwilę obecną dywagujemy na temat jakości dystrybucji cyfrowej vs takiej na nośniku fizycznym. Od tego zaczęła się dyskusja, pamiętasz? Wyśmiałeś moje stwierdzenie, że jakość postaci cyfrowej jest taka sama, jak na nośniku. A teraz napisałeś dokładnie to samo. Oczekuję przeprosin.
Cytat:Masz nieaktualne informacje. Takie serwisy już istnieją, lecz nie w Polsce. Tyle, że jest to zabawa dużo droższa od zakupu tego tak wyśmiewanego przez Ciebie nośnika z filmem.
Dlaczego tak się dzieje ? Odpowiedz sobie sam, jako podpowiedź podam, że jest różnica w kosztach prowadzenia biznesu pomiędzy czymś co waży kilka megabajtów, a czym co waży kilkadziesiąt czy kilkaset gigabajtów.
Zastosowałem skrót myślowy. Chodziło mi o powszechną dostępność takich rozwiązań. Oczywiście zdaję sobie sprawę jak kosztowne i trudne jest pozyskanie takiego filmu obecnie, ale stanie się to łatwiejsze i tańsze szybciej, niż ci się wydaje.
Cytat:To tak jak dla mnie filmy. Wyobraź sobie, że nie kupuję ich aby sobie popatrzeć na pudełka lecz aby z nich korzystać, czyt. oglądać je. Wielokrotnie.
Jeśli mam odczucie, że do jakiegoś filmu nie będę już wracał to go po prostu sprzedaję. Niesamowite, nie ?
No i fajnie. Przecież dokładnie to przez cały ten wątek wałkuję. Wątek dotyczy kolekcjonerstwa, a ja cały czas tu argumentuję, że większy sens ma korzystanie, niż zbieranie. Oglądanie filmów, a nie płyt w pudełkach stojących na półce. Ustawiłeś się w opozycji do moich stwierdzeń, dlatego założyłem, że bronisz kolekcjonowania, być może trochę z rozpędu. Cieszę się jednak, że ostatecznie się ze mną zgadzasz.
Cytat:Odpowiedź masz na forum w wielu postach, a to że pytasz o takie rzeczy świadczy tylko o Twojej ignorancji w poruszanym temacie. Ma to ogromne znaczenie, zarówno jeśli chodzi o oferowane ceny filmów na nośniku BD/UHD pomiędzy polską dystrybucją, a zagranicą jak i dostępność samych filmów czy seriali. W polskiej dystrybucji na BD i UHD razem wziętym wychodzi niespełna 10% tego co jest dostępne np. w USA. A jeśli chodzi o seriale to nie wiem czy jest to choćby 1%.
Nie bardzo rozumiem jaki to ma związek z porównaniem jakości samego filmu w postaci cyfrowej i na nośniku fizycznym?
Cytat:Tu z kolei to Ty porównujesz jabłko do marchewki. Mam Netfliksa od dawien dawna i korzystałem z niego na długo przed tym zanim oficjalnie zawitał do Polski. I sobie go chwalę. Ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy aby przyrównywać go do kupowania filmów, czy to w formie cyfrowej czy na nośniku fizycznym, a traktuję go tylko i wyłącznie jako jego uzupełnienie.
Na Netfliksie niczego nie masz na własność i w każdej chwili każdy film czy serial (nie licząc ich własnych produkcji) może z niego zniknąć.
No to co? Tu zniknie, gdzieś indziej się pojawi. Po co MIEĆ? Dla samego "mania"? Mania posiadania jest jak uzależnienie - w którymś momencie to ona zaczyna kontrolować ciebie. Na pierwszy rzut oka zabrzmi to dla ciebie jak herezja zapewne, ale jak się chwilę zastanowisz, to dojdziesz do wniosku, że coś w tym jednak jest. Odzyskaj kontrolę nad swoim życiem
A na koniec mała dygresja - Świerzbiak muszę ci powiedzieć, że dostarczasz mi mega ubawu swoimi detektywistycznymi zdolnościami. Teraz twierdzisz już nie tylko, że jestem kimś, kim nie jestem, ale że w dodatku wiesz gdzie pracuję Nie wiem, czy to ma mnie przestraszyć, czy co, ale zapewniam cię, że czuję się całkowicie swobodnie. Znaczy pewnie czułbym się mało komfortowo, gdybyś faktycznie coś o mnie wiedział, ale na szczęście, że tak się kolokwialnie wyrażę: chuja wiesz A żeby to udowodnić wszem i wobec, chciałbym cię sprowokować do ujawnienia gdzie pracuję. Proszę bardzo, powiedz nam wszystkim