28-11-2018, 12:20
Pobranie nielegalnie filmu z internetu, żeby samemu obejrzeć jest również kradzieżą. Polacy zrobią wszystko, żeby nie nazywać pewnych spraw po imieniu. Sam, rzadko bo rzadko, coś tam ściągnę, ale wiem, że kradnę. Jako osoba niewierząca nie mam z tym problemu. Gorzej jak ktoś jest wierzący, a co za tym idzie zna przykazania.
Wiadomo też, o czym mówiły badania (sprzed dekady) rynku muzycznego, że Ci co najwięcej ściągali, najwięcej też kupowali. Nie bez przyczyny 99% albumów było już do ściągnięcia tydzień, dwa przed premierą. Nikt nie musiał zdawać się na dziennikarzy muzycznych czy dwa single. Nagle proporcje się odwróciły. Dotychczasowe gwiazdy nagle zanotowały spadki sprzedaży, a coraz lepiej radzili sobie twórcy i wytwórnie niezależne. Cięzko mi to odnieść do rynku filmowego.
Wiadomo też, o czym mówiły badania (sprzed dekady) rynku muzycznego, że Ci co najwięcej ściągali, najwięcej też kupowali. Nie bez przyczyny 99% albumów było już do ściągnięcia tydzień, dwa przed premierą. Nikt nie musiał zdawać się na dziennikarzy muzycznych czy dwa single. Nagle proporcje się odwróciły. Dotychczasowe gwiazdy nagle zanotowały spadki sprzedaży, a coraz lepiej radzili sobie twórcy i wytwórnie niezależne. Cięzko mi to odnieść do rynku filmowego.