Ślepy mnich w kółko powtarzający jakieś dyrdymały o Mocy mnie akurat strasznie bawił bo odebrałem to jako zamierzoną parodię Gwiezdnych Wojen Lucasa w których to moc odgrywała kluczową rolę - od ciskania/unoszenia różnych przedmiotów po zamykanie oczu żeby trafić w punkt wielkości dziurki od klucza by zostać bohaterem całej galaktyki. Łotr 1 to chyba jedyny film z całej serii/sagi gdzie moc została niemal całkowicie zmarginalizowana i sprowadzona do postaci ślepego, lekko stukniętego mnicha - ewidentnie postaci komicznej a nie śmiertelnie poważnego, legendarnego mocarnego Jedi wywijającego fikoły i wyczuwającego bąka Vadera z odległości kilku galaktyk (z tego co czytałem w necie nie jest on Jedi ani nie ma zdolności zw. z Mocą wiec wyłączył guzik manualnie ). Żeby było jeszcze śmiesznej dla przeciwwagi dodano postać mocarnego gościa z jakimś kosmicznym mini-gunem który poddaje w wątpliwość cała ta Moc - taka Scully obok Muldera.
Obaj kończą jak kończą i nikt nie robi z nich bohaterów całej galaktyki, nie pojawiają się na końcu jako duchy i w żaden sposób nie zapisują się w annałach dziejów wojny Rebelii vs Imperium - zadnych medali czy pompatycznych uroczystosci. Ot była taka szajbnieta dwójka i tyle. End of story. I owszem, nadal uważam, że oszczędzono nam sporej dawki patosu.
Jeszcze jest drugi dowód potraktowania GW Lucasa z przymrużeniem oka i jednocześnie złamanie pewnych schematów: debata w bazie Rebelii czy należy zaatakować czy też nie. U Lucasa był schemat: płomienna przemowa zagrzewająca do bitwy i zaraz cała Rebelia podrywa się do walki. W Łotrze 1 - ku memu zaskoczeniu - potoczyło się to trochę inaczej bo nie było jednomyślności. Garstka ludzi łamie rozkaz bo postanawia to załatwić po swojemu.. tak się rodzi Łotr 1 czyli grupa anonimowych bohaterów galaktyki wyrusza na pewną (dosłownie!) śmierć. Kolejna fabularna pętla GW została złamana.
Obaj kończą jak kończą i nikt nie robi z nich bohaterów całej galaktyki, nie pojawiają się na końcu jako duchy i w żaden sposób nie zapisują się w annałach dziejów wojny Rebelii vs Imperium - zadnych medali czy pompatycznych uroczystosci. Ot była taka szajbnieta dwójka i tyle. End of story. I owszem, nadal uważam, że oszczędzono nam sporej dawki patosu.
Jeszcze jest drugi dowód potraktowania GW Lucasa z przymrużeniem oka i jednocześnie złamanie pewnych schematów: debata w bazie Rebelii czy należy zaatakować czy też nie. U Lucasa był schemat: płomienna przemowa zagrzewająca do bitwy i zaraz cała Rebelia podrywa się do walki. W Łotrze 1 - ku memu zaskoczeniu - potoczyło się to trochę inaczej bo nie było jednomyślności. Garstka ludzi łamie rozkaz bo postanawia to załatwić po swojemu.. tak się rodzi Łotr 1 czyli grupa anonimowych bohaterów galaktyki wyrusza na pewną (dosłownie!) śmierć. Kolejna fabularna pętla GW została złamana.