02-04-2019, 12:55
(02-04-2019, 01:28)Mefisto napisał(a): Widzę, że lubisz czepiać się słówek - zatem uzgodnijmy, że poprzednie wydanie tego filmu jest ogólnie skopane, a żółć nie jest widoczna jedynie na twarzach.
Nie czepiam się słówek lecz uważnie czytam co piszesz - wcześniej upierałeś się, że względem odrestaurowanej wersji stary transfer Jean de Florette i Manona jest bliższy oryginalnemu wyglądowi filmu bo ma kolorki bardziej naturalne, właściwe. Czyli mamy, mały bo mały, ale jednak postęp.
Teraz z kolei faktycznie troszkę się przyczepię
1. Skoro wg. Twojego toku rozumowania oryginalny wygląd filmu = naturalne kolorki to dlaczego z dwóch dostępnych wersji BD Francuskiego łącznika na listę wstydu wrzuciłeś tę wersję, która bezsprzecznie ma duuuużo bardziej naturalne kolorki ?
2. The Game Criteriona ma nieporównywalnie mniej scen tealopodobnych niż Universal scen skąpanych w pomarańczy. Czemu zatem to ten pierwszy transfer znalazł się na liście ?
(02-04-2019, 01:28)Mefisto napisał(a): Bynajmniej, odpowiadałem na nie wprost - wystarczy poczytać wątek.
A to sorry, przegapiłem Twoją odpowiedź.
(02-04-2019, 01:28)Mefisto napisał(a): Tak, jestem pewien względem tytułu jaki wcześniej przywołałeś - nie względem innego, którym nagle się posługujesz, i fakt, że operator ten sam nie ma nic do rzeczy. To raz. Dwa - ani w Dekalogu, ani w Weronice nie ma tealu, tylko zieleń wymieszaną z żółcią, zatem nie bardzo wiem do czego Idziak Ci potrzebny w tym temacie. Raz jeszcze: piszemy tu o korekcji barwnej starych filmów, a nie oryginalnym wyglądzie każdego filmu jaki przyjdzie nam na myśl.
Nie wziąłem Krótkiego filmu o zabijaniu nagle z kapelusza, raz jeszcze zerknij uważnie na mój post #29.
Czemu nagle jedne filmy mają prawo mieć dowolną kolorystykę taką jaką sobie twórcy filmu wymyślili, a inne filmy muszą mięć ją naturalną ? Powiedziałbym, że to dość wygodne stanowisko w którym za każdym razem racja wyjdzie na Twoje
(02-04-2019, 01:28)Mefisto napisał(a): Nie o to chodziło, i dobrze o tym wiesz. Niemniej skoro zarzucasz mi przekłamania w pamięci, a Friedkinowi starcze faux pas, to na logikę także słowo Deakinsa nie powinno być gwarantem kolorystyki. Zwłaszcza, że wątpię, aby zapisał sobie w notatniczku "ten film miał być żółty".
Szczerze mówiąc to jest po prostu dla mnie nierealne aby ktokolwiek pamiętał jaką kolorystykę miał film oglądany te 20 czy 30 lat temu w kinie scena po scenie. Chyba, że wcześniej wiedziałby, że w dalekiej przyszłości będzie to istotna kwestia i w trakcie seansu robiłby sobie notatki
Poza tym nasz mózg potrafi płatać różne figle jeśli chodzi o postrzeganie barw - bywali i tacy kolesie, którzy byli przekonani, że ich rozszerzony LOTR: FOTR z polskiej dystrybucji ma biały, a nie turkusowy śnieg. Dopiero przy bezpośrednim porównaniu to przekonanie prysło jak bańka mydlana.
Co ma z tym wspólnego Friedkin czy Deakins - tego nie wiem.