Sex Education - zaliczyłem dwa sezony, co samo w sobie znaczy, że oglądało się nieźle. Przy czym muszę tu zaznaczyć, że pierwszy był lepszy, w drugim można wręcz odnieść wrażenie, że więcej niż połowa populacji jest homo i zaczyna się to w pewnym momencie robić nudne, gdy co chwilę wyskakują sytuacje w których mówisz sobie: "A teraz okaże się, że on/ona też jest homo/bi" i po chwili dokładnie to się okazuje. Poza tym faceci w tym serialu to albo geje, albo nieudacznicy, albo świnie, albo inwalidzi (dodajmy że w wielu przypadkach te kategorie się łączą). Poza tymi kategoriami pozostaje chyba tylko drugoplanowy Jakob i Jackson (który jest czarny). . Pierwszy sezon 7/10, drugi 6/10
- Spartacus - War of The Damned - Po latach w końcu nadrobiłem ostatni sezon. Był całkiem niezły, z lepszym niż poprzednio antagonistą, a ostatnia bitwa wygladała na nieco mniej odrealnioną niż zazwyczaj (w sensie wyglądu samych zdjęć, nie tego co się tam dzieje), choć w pewnym momencie miałem już dość walk z Rzymianami, które pod pewnym względem kojarzą się z Asteriksem - żeby Rzymianie mieli szanse cokolwiek zrobić muszą mieć przewagę 10 do 1, inaczej są skazani na porażkę, a sytuacje typu Kriksos czy Spartakus kontra 6-7 Rzymian nie budzą zazwyczaj żadnych emocji, bo ci bohaterowie to herosi, przy których Spartanie od Snydera wymiękają.
Ale poza tym jest dobrze, cały serial trzymał w sumie podobny poziom, choć jednak pierwszy odtwórca roli Spartakusa był lepszy i brakowało mi tutaj postaci takich jak Batiatus.
8/10
- Dracula (BBC/Netflix) -
W pierwszym odcinku część na zamku Draculi była jak najbardziej w porządku, z klimatem, odstają niestety wstawki z zakonnicą, a najgorzej wypada końcówka, która w pewnym momencie robi się wręcz komediowa, co mi akurat zgrzytało w zestawieniu z pierwszą godziną. Drugi odcinek okazał się jednak całkiem niezły, w sumie nawet lepszy niż pierwszy, twist mnie nie zaskoczył bo byłem nastawiony na wszystko co najgorsze, niestety trzeci odcinek to kompletny niewypał - jeden mały plusik to kilka scen z udziałem Draculi, czy też raczej (dosłownie) kilka jego tekstów.
Odcinek I - 6-7/10, II - 7/10, III - 2/10. Na odtrutkę strzeliłem sobie w końcu blu-upgrade jedynej słusznej wersji Coppoli.
House of Cards Obejrzałem dwa pierwsze odcinki, bo znajomi namawiali, ale jeśli żona mnie nie zmusi by oglądać dalej (a nie jestem przekonany, czy jest na tyle zachwycona, by nalegać) to by było na tyle. Raz, że to kompletnie nie moja bajka, a dwa - świadomość co się stanie z serialem w ostatnim sezonie, tylko dodatkowo zniechęca, bo już na starcie mam poczucie marnowania czasu na coś, co w ogólnym rozrachunku nie ma szans się okazać satysfakcjonujące. Nie chce mi się/10.
Urodzony 4 lipca - niby dobry i sugestywny film, ale w drugiej połowie chwilami ma się wrażenie utknięcia w martwym punkcie, a pod sam koniec mamy niezgrabny przeskok, jakby wycięto tak z pół godziny poprzedzające finałową scenę, przez co finał wywołuje reakcję "I co? Koniec?" i pozostawia spory niedosyt. 7/10
Big Lebowski - fajnie się oglądało, aczkolwiek coś mi tam nie do końca grało, ale że to już przeszło miesiąc od seansu, nie pamiętam co. Na pewno końcówka była niespecjalna. 7/10
Marriage Story Przez pierwsze pół godziny toczyłem ciężką walkę z wszechogarniającą sennością, później, gdy film skupił się bardziej na postaci Drivera, było już trochę lepiej i dotrwałem do końca bez większych trudności, ale ogólnie bez szału. Na raz. 6/10
- Spartacus - War of The Damned - Po latach w końcu nadrobiłem ostatni sezon. Był całkiem niezły, z lepszym niż poprzednio antagonistą, a ostatnia bitwa wygladała na nieco mniej odrealnioną niż zazwyczaj (w sensie wyglądu samych zdjęć, nie tego co się tam dzieje), choć w pewnym momencie miałem już dość walk z Rzymianami, które pod pewnym względem kojarzą się z Asteriksem - żeby Rzymianie mieli szanse cokolwiek zrobić muszą mieć przewagę 10 do 1, inaczej są skazani na porażkę, a sytuacje typu Kriksos czy Spartakus kontra 6-7 Rzymian nie budzą zazwyczaj żadnych emocji, bo ci bohaterowie to herosi, przy których Spartanie od Snydera wymiękają.
Ale poza tym jest dobrze, cały serial trzymał w sumie podobny poziom, choć jednak pierwszy odtwórca roli Spartakusa był lepszy i brakowało mi tutaj postaci takich jak Batiatus.
8/10
- Dracula (BBC/Netflix) -
W pierwszym odcinku część na zamku Draculi była jak najbardziej w porządku, z klimatem, odstają niestety wstawki z zakonnicą, a najgorzej wypada końcówka, która w pewnym momencie robi się wręcz komediowa, co mi akurat zgrzytało w zestawieniu z pierwszą godziną. Drugi odcinek okazał się jednak całkiem niezły, w sumie nawet lepszy niż pierwszy, twist mnie nie zaskoczył bo byłem nastawiony na wszystko co najgorsze, niestety trzeci odcinek to kompletny niewypał - jeden mały plusik to kilka scen z udziałem Draculi, czy też raczej (dosłownie) kilka jego tekstów.
Odcinek I - 6-7/10, II - 7/10, III - 2/10. Na odtrutkę strzeliłem sobie w końcu blu-upgrade jedynej słusznej wersji Coppoli.
House of Cards Obejrzałem dwa pierwsze odcinki, bo znajomi namawiali, ale jeśli żona mnie nie zmusi by oglądać dalej (a nie jestem przekonany, czy jest na tyle zachwycona, by nalegać) to by było na tyle. Raz, że to kompletnie nie moja bajka, a dwa - świadomość co się stanie z serialem w ostatnim sezonie, tylko dodatkowo zniechęca, bo już na starcie mam poczucie marnowania czasu na coś, co w ogólnym rozrachunku nie ma szans się okazać satysfakcjonujące. Nie chce mi się/10.
Urodzony 4 lipca - niby dobry i sugestywny film, ale w drugiej połowie chwilami ma się wrażenie utknięcia w martwym punkcie, a pod sam koniec mamy niezgrabny przeskok, jakby wycięto tak z pół godziny poprzedzające finałową scenę, przez co finał wywołuje reakcję "I co? Koniec?" i pozostawia spory niedosyt. 7/10
Big Lebowski - fajnie się oglądało, aczkolwiek coś mi tam nie do końca grało, ale że to już przeszło miesiąc od seansu, nie pamiętam co. Na pewno końcówka była niespecjalna. 7/10
Marriage Story Przez pierwsze pół godziny toczyłem ciężką walkę z wszechogarniającą sennością, później, gdy film skupił się bardziej na postaci Drivera, było już trochę lepiej i dotrwałem do końca bez większych trudności, ale ogólnie bez szału. Na raz. 6/10