(28-06-2020, 15:31)Gieferg napisał(a): z ciekawości - bardzo to oskubane w stosunku do książki?
Książka ma 960 stron (najdłuższa w serii), a film trwa 138 minut. Zgadnij? W miesięczniku FILM (7/2007) napisano, że żeby zrobić wierny książce Zakon Feniksa trzeba by nakręcić 15-godzinną adaptację.
Twój odbiór siódmego filmu pewnie ma związek z tym, że od Więźnia Azkabanu filmowe Pottery coraz bardziej skracały / pomijały / zapominały o wątkach z książek, które później okazały się ważne (jak np. lusterko, w którym Harry widzi brata Dumbledore'a) i dopiero podzielenie finału na dwa filmy zaowocowało pierwszą wierniejszą książce adaptacją od czasu Komnaty tajemnic. Dla mnie pierwsze Insygnie śmierci są niemal równie dobre, co część druga (taka Drużyna Pierścienia tej serii, podróż bohaterów jako wstęp do większych wydarzeń). Niekumania tego kto kim jest, gdy o kimś gadają, zupełnie mnie nie dziwi. Gdybym nie przeczytał książek, nie wiedziałbym że Glizdogon, Łapa i Rogacz - autorzy mapy Huncwotów - to Peter, Syriusz i Remus, bo ich przydomki używane w ich kierunku są dopiero w kolejnych filmach.
Polecam kiedyś powtórzyć całość z napisami. Dubbing odbiera sporo brytyjskiego uroku tej serii. No i koniecznie kupić córce książki jak wejdzie w wiek bohaterów (11-12 lat), bo to świetna lektura.