18-03-2018, 14:12
Miałem tu zajrzeć w poniedziałek, ale nie. Sprawę należy nagłaśniać w trybie pilnym i ostrzegać potencjalnych klientów.
„Lament” od Mayfly będzie bodajże drugą / trzecią płytą BD, którą poddam procedurze reklamacyjnej. Zawsze przetrzymuję dowody wpłaty do czasu projekcji.
Wczoraj, gdy po fantastycznych doświadczeniach wizualnych opustoszało moje kino domowe (słowo o „Młynie i krzyżu” napiszę pod koniec), wrzuciłem do Philipsa BDP 9600 omawiany w tym wątku film. Już po pierwszych minutach zrobiłem przesiadkę na zapasowy odtwarzacz Sony. Nie, po prostu nie dało się tego oglądać. Po godzinie zwinąłem ekran...
W latach 80 – tych pracowałem w zakładzie fotograficznym gdzie obowiązywały precyzyjnie zdefiniowane reguły gry. Każde zdjęcie (tak zwana „amatorka”) przed trafieniem do rąk klienta było zatwierdzane przez szefa lub innego mistrza rzemiosła. Zdarzały się tak zwane „poprawki”. Czy jakikolwiek pracownik Mayfly obejrzał „przyklepany” egzemplarz próbny „Lamentu”? Jednak skoro media nie doniosły o próbie targnięcia się pośród wydawców płyt BD, to można uznać, iż nikt o błędach nie wiedział.
Irytujące przeskoki widać już w pierwszych scenach (np. jadący biały samochód.). Wyłapałem najmniejsze tego typu problemy. To prawdziwy HORROR!!! Kiedyś w innym wątku napisałem: Kupiłem gówno, mam gówno. Dziś ujmę rzecz inaczej: Kupiłem gówno, zwrócę gówno.
Misfit, czy Twoja hiszpańska płyta jest w PL? Jeśli tak, to proszę o namiary na sklep. Już dziś dziękuję, bo zajrzę tu najprawdopodobniej w poniedziałek. Po wczorajszej projekcji potrzebuję czasu na dojście do siebie. Mayfly wie jak wykańczać ludzi. Ich „Lament” to horror z klątwą.
Jeszcze coś. Wczoraj padło na „Młyn i krzyż” (patrz poprzednia strona). Dzieło Majewskiego stanowi wyborną propozycję na nadchodzące święta. Palce lizać. Znajomy, choć jest widzem „przeciętnym”, nie szczędził pochwał. Non stop komentowaliśmy scenę po scenie.
Jedna uwaga… „Młyn” został „namalowany” kamerą Red. Zatem miłośnicy ziarna (jakości brzytewnej) mogą chwilami czuć rozczarowanie. Nic to. Płyta z pewnością jest warta zachodu. Swoją notę raczej utrzymam, choć jeśli już, to mógłbym obniżyć ją najwyżej do 9 / 10. Osobiście w tego typu filmie nie oczekuję „kaszki”. Każdy kadr jest OBRAZEM, a Majewski pokazał to perfekcyjnie.
Alleluja!
P.S. Z uwagą obejrzę „Playtime” i najprawdopodobniej coś tu napiszę.
„Lament” od Mayfly będzie bodajże drugą / trzecią płytą BD, którą poddam procedurze reklamacyjnej. Zawsze przetrzymuję dowody wpłaty do czasu projekcji.
Wczoraj, gdy po fantastycznych doświadczeniach wizualnych opustoszało moje kino domowe (słowo o „Młynie i krzyżu” napiszę pod koniec), wrzuciłem do Philipsa BDP 9600 omawiany w tym wątku film. Już po pierwszych minutach zrobiłem przesiadkę na zapasowy odtwarzacz Sony. Nie, po prostu nie dało się tego oglądać. Po godzinie zwinąłem ekran...
W latach 80 – tych pracowałem w zakładzie fotograficznym gdzie obowiązywały precyzyjnie zdefiniowane reguły gry. Każde zdjęcie (tak zwana „amatorka”) przed trafieniem do rąk klienta było zatwierdzane przez szefa lub innego mistrza rzemiosła. Zdarzały się tak zwane „poprawki”. Czy jakikolwiek pracownik Mayfly obejrzał „przyklepany” egzemplarz próbny „Lamentu”? Jednak skoro media nie doniosły o próbie targnięcia się pośród wydawców płyt BD, to można uznać, iż nikt o błędach nie wiedział.
Irytujące przeskoki widać już w pierwszych scenach (np. jadący biały samochód.). Wyłapałem najmniejsze tego typu problemy. To prawdziwy HORROR!!! Kiedyś w innym wątku napisałem: Kupiłem gówno, mam gówno. Dziś ujmę rzecz inaczej: Kupiłem gówno, zwrócę gówno.
Misfit, czy Twoja hiszpańska płyta jest w PL? Jeśli tak, to proszę o namiary na sklep. Już dziś dziękuję, bo zajrzę tu najprawdopodobniej w poniedziałek. Po wczorajszej projekcji potrzebuję czasu na dojście do siebie. Mayfly wie jak wykańczać ludzi. Ich „Lament” to horror z klątwą.
Jeszcze coś. Wczoraj padło na „Młyn i krzyż” (patrz poprzednia strona). Dzieło Majewskiego stanowi wyborną propozycję na nadchodzące święta. Palce lizać. Znajomy, choć jest widzem „przeciętnym”, nie szczędził pochwał. Non stop komentowaliśmy scenę po scenie.
Jedna uwaga… „Młyn” został „namalowany” kamerą Red. Zatem miłośnicy ziarna (jakości brzytewnej) mogą chwilami czuć rozczarowanie. Nic to. Płyta z pewnością jest warta zachodu. Swoją notę raczej utrzymam, choć jeśli już, to mógłbym obniżyć ją najwyżej do 9 / 10. Osobiście w tego typu filmie nie oczekuję „kaszki”. Każdy kadr jest OBRAZEM, a Majewski pokazał to perfekcyjnie.
Alleluja!
P.S. Z uwagą obejrzę „Playtime” i najprawdopodobniej coś tu napiszę.
„Ja paryskimi perfumami się nie perfumuję... Ja jeden wiem co tej ziemi jest potrzebne”.