(18-04-2020, 14:47)misfit napisał(a): Na pewno taka płytka UHD będzie bliższa "oryginałowi" 35mm od 1080p SDR Rec.709 z 8 bitową głębią koloru...
Wiem o tym doskonale. Z tego powodu wyjaśniłem na czym się „wychowałem”. Tytuły również nie są przypadkowe. Mógłbym podać ich więcej, jak np. „Mężczyźni wolą blondynki” (1953). Po prostu przyzwyczaiłem oko (mózg) do tych „krzykliwych” mocno skontrastowanych barw i nie wiem czy chciałbym coś zmieniać. To są wspomnienia, zatem emocje z rodzinnych spotkań przy telewizorze i takie tam. Ale dodałem, że inaczej podchodzę do kina współczesnego. Przy okazji nieco skoryguję swoją ostatnią wypowiedź: akurat „Ad Astra” kupiłem w Anglii.
HDR wymaga wrażliwości i chyba nie jest dla wszystkich. To wyrafinowana technologia z wysokiej półki. Co do zasady UHD faktycznie próbuje ukazać rzeczywistość w taki sposób, w jaki ją obserwujemy. Bo jeśli teraz patrzę przez okno to widzę za nim drzewa, jednakowoż w rogu zacienionego pokoju określone detale. SDR w analogicznym ujęciu przegra (lub ledwie się wybroni). No, ale więcej niż tuzin tuzinów ludzi (czyt. gros) nazwie HDR mydłem.
P.S.
Może kiedyś kupię jakiś stary film na UHD i obejrzę go bez wcześniejszych porównań. Potem wybrane ujęcia zestawię ze zwykłym blu. Ciekaw jestem odczuć.
EDIT:
(18-04-2020, 14:47)misfit napisał(a): A jeśli chodzi o HDR to i tak w starszych filmach z reguły pod tym względem nie ma szaleństw.
Tu mam znikome doświadczenie. Jednak zauważyłem, że w „Lśnieniu” (1980) na UHD oraz zwykłym blu ciemne partie są podobne. Ewidentną przewagę dostrzegłem w światłach.
„Ja paryskimi perfumami się nie perfumuję... Ja jeden wiem co tej ziemi jest potrzebne”.