Tak, masz racje. Ostatni wpis był nieprzemyślany i na szybko. Co do zasady obok tytułów filmów podaję datę produkcji lub premiery. Przy panu Anatolu jej brakowało, zatem bazowałem wyłącznie na bardzo starych wspomnieniach. Choć to niedorzeczne, mogłem Anatola pomylić z inną czarno białą komedią, a mianowicie „Giuseppe w Warszawie” (1964). Tematyki filmów są różne ale łączy je wspólna cecha: Anatol oraz Giuseppe wystąpili w komediach.
Chyba jestem trochę zmęczony powrotem do „normalności”. Przede mną dość trudne wyzwania zawodowe a permanentne obserwowanie monitora męczy (za uwagi na pracę muszę X godzin spędzić przed kompem). Przeanalizuję zapodaną przez Ciebie stronę w innym terminie. W tak poważnym wątku Daras nie może sobie pozwolić na wpadki.
EDIT:
Być może jest tak, że mózg niczym dysk twardy zapisuje wszystkie nasze doświadczenia. Jadnak bez hipnozy ani rusz. Dlaczego o tym napisałem? Właśnie sobie uświadomiłem, iż kupę lat temu chadzałem do kina 70 mm na trylogię „Jak rozpętałem drugą wojnę światową” (1969). Kurna, mam wbitą do głowy anamorfozę! Cały wieczór poświęciłem na przeszukiwanie internetów, i guzik. Zostały jedynie poszlaki.
Dodam tytuł do listy filmów anamorficznych (uczciwie wskazując źródło wiedzy). Jeśli ktoś przekonująco podważy zapis to oczywiście go usunę.
Coraz częściej doskwiera mi „niemoc” internetu. Ginie wiedza źródłowa a w uwolnionych przestrzeniach zauważam sporo treści jałowej (wtręt bardzo osobisty i na marginesie). Nic to. Nadal muszę pielęgnować wspomnienia.
Chyba jestem trochę zmęczony powrotem do „normalności”. Przede mną dość trudne wyzwania zawodowe a permanentne obserwowanie monitora męczy (za uwagi na pracę muszę X godzin spędzić przed kompem). Przeanalizuję zapodaną przez Ciebie stronę w innym terminie. W tak poważnym wątku Daras nie może sobie pozwolić na wpadki.
EDIT:
Być może jest tak, że mózg niczym dysk twardy zapisuje wszystkie nasze doświadczenia. Jadnak bez hipnozy ani rusz. Dlaczego o tym napisałem? Właśnie sobie uświadomiłem, iż kupę lat temu chadzałem do kina 70 mm na trylogię „Jak rozpętałem drugą wojnę światową” (1969). Kurna, mam wbitą do głowy anamorfozę! Cały wieczór poświęciłem na przeszukiwanie internetów, i guzik. Zostały jedynie poszlaki.
Dodam tytuł do listy filmów anamorficznych (uczciwie wskazując źródło wiedzy). Jeśli ktoś przekonująco podważy zapis to oczywiście go usunę.
Coraz częściej doskwiera mi „niemoc” internetu. Ginie wiedza źródłowa a w uwolnionych przestrzeniach zauważam sporo treści jałowej (wtręt bardzo osobisty i na marginesie). Nic to. Nadal muszę pielęgnować wspomnienia.
„Ja paryskimi perfumami się nie perfumuję... Ja jeden wiem co tej ziemi jest potrzebne”.