Czasem wychodzi lepiej, czasem gorzej (w powyższym dosłownie kilka kawałków wyszło tak, jak powinno, na jednym wyraźnie słychać, że w trakcie grania próbuję sobie przypomnieć jak to właściwie leciało ), często nieczysto (wydobycie pojedynczego dźwięku wciąż bywa problematyczne), ale w porównaniu do tego co było rok temu... Cóż, żona już nie marudzi
Gitara byłaby z pewnością instrumentem w moim stylu, ale harmonijkę można bez problemu wszędzie zabrać (w tym w góry), więc pozostaje numerem jeden.
PS. nawiązując do wcześniejszego posta o weselach - w 2017 byłem na weselu gdzie grała kapela będąca przeciwnością tej z wcześniejszego wesela, tzn grali bardzo różne rzeczy, ale wszystko brzmiało dobrze (czy to kawałki z repertuaru Czerwonych gitar, Maryli Rodowicz czy aktualne zagraniczne radiowe hity), nawet jak się trafiło sporadycznie jakieś disco polo, to raz, że siłą rozpędu po wcześniejszych fajnych kawałkach dało się przetrwać, dwa, grali to tak, że nawet specjalnie nie raziło. A jak jeszcze dowalili rockowym coverem Kolorowych jarmarków to nogi się same rwały na parkiet. Da się? Da się!
Gitara byłaby z pewnością instrumentem w moim stylu, ale harmonijkę można bez problemu wszędzie zabrać (w tym w góry), więc pozostaje numerem jeden.
PS. nawiązując do wcześniejszego posta o weselach - w 2017 byłem na weselu gdzie grała kapela będąca przeciwnością tej z wcześniejszego wesela, tzn grali bardzo różne rzeczy, ale wszystko brzmiało dobrze (czy to kawałki z repertuaru Czerwonych gitar, Maryli Rodowicz czy aktualne zagraniczne radiowe hity), nawet jak się trafiło sporadycznie jakieś disco polo, to raz, że siłą rozpędu po wcześniejszych fajnych kawałkach dało się przetrwać, dwa, grali to tak, że nawet specjalnie nie raziło. A jak jeszcze dowalili rockowym coverem Kolorowych jarmarków to nogi się same rwały na parkiet. Da się? Da się!