31-07-2020, 20:10
Nie gniewam się, nie jestem obrażalski. Ze mną nie było do końca tak, po pierwsze nigdy nie byłem specjalnie wybitny w graniu. Chodziłem do klasy fortepianu, całkiem nieźle mi szło (i nadal nieźle mi idzie, jeszcze nie zapomniałem, choć rzadko ćwiczę), ale zupełnie nie na poziomie "konkursowym", przypuszczam, że nawet miałbym problem z dostaniem się do szkoły II stopnia. A zęby ostrzyłem sobie pewien czas na karierę dyrygenta, ale doszedłem do wniosku, że zupełnie mi nie odpowiada muzyczne środowisko, więc teraz porabiam co innego - chyba dobrze wyszło. Nie mówię też, że Twoje oskarżenia w stosunku do edukacji muzycznej są zupełnie bezpodstawne - ja chodziłem tylko do szkoły I stopnia, i to raczej prowincjonalnej, więc u nas raczej był luz.