31-07-2018, 14:56
(30-07-2018, 01:21)Daras napisał(a): Musicale stanowią sporą część mojej kolekcji. Pierwsze sięgają lat 30 - tych*. Trudno mi sobie wyobrazić sympatyka KINA, który całkowicie pomija ten gatunek.
Luźna uwaga…
Przy okazji warto przypomnieć „Moulin Rouge” (2001). Być może są Filmożercy którzy pominęli ten tytuł.
Hmm, B. Luhrmann skręcił tylko garstkę filmów. Jednak zawsze przygotowywał swoje produkcje na miarę epoki...
Moulin Rouge był właśnie tym tytułem po którym nastąpiło u mnie przełamanie - swoją drogą mój pierwszy musical na BD. Do tego jest polski akcent, ale zainteresowani pewnie o tym wiedzą
A fragment z La La Land, który wrzucił Mierzwiak ? Ta zabawa kolorem, światłem, praca kamery, montaż, choreografia, itd. itp. Od razu ciśnie się na usta - mają rozmach skur******. Dla mnie Chazelle jest geniuszem i pisze to osoba, która wciąż niespecjalnie przepada za musicalami - jednak wspomniane wyżej dwa tytuły czy z najnowszych The Greatest Showman łykam z pełnym zadowoleniem.
(31-07-2018, 13:05)Mr.Hankey napisał(a): Byłbyś tak miły i podał owy TOP 3?
Z tego co widziałem (nie za wiele) - A Few Good Men, Blade Runner i Mumia. Kolejność przypadkowa. Ten ostatni tytuł powiedzmy jako totalne pozytywne zaskoczenie, wszak to Universal
Ale po obejrzeniu Szeregowca, Patrioty czy Matrixa myślę, że co nieco tutaj się zmieni.