08-03-2016, 22:09
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08-03-2016, 22:24 przez Nie_zbieram_ale_lubie.)
Juz pisze o co chodzi. Zeby mnie przypadkiem tym razem, ktos nie posadzil o chec okazania braku szacunku dla czyichs staran czy opinii albo celowy publicity stunt.
Nie zagladalem nawet, nie tylko dlatego ze dysponowalem wylacznie wyswietlaczem telefonu, a dlatego ze naprawde nie widze sensu. Mam stycznosc z Netflixem 4k od 2 lat wiec widzialem wszystko w oryginale i moglem sobie porownywac do woli
Powod dla ktorego prezentuje podejscie w stylu przestancie pierdolic chocmy sie napic, bo uwazam, ze na tym etapie deliberujac, marnujecie czas. Nie chcialbym tez uwiklac sie w dyskusje na argumenty, ktorych pewne indywidualnosci nie bdeda chialy albo nie beda w stanie przyjac. Pobudki, dla ktorych ktos opiera swoja opinie o jakosci wydania na podstawie paru zrzutow sa mi obojetne. Nie moge sie natomiast zgodzic z tym ze jest to dobra, czy wystarczajaca metoda do takiej oceny. Nie odrzucam teorii ale jestem praktykiem, stad tez wiem, ze podejmujemy raczej oceny tego ze wydanie jest lepsze, ze wzgledu na kilka spektakularnie wygladajacych scen , nie zas kilka wygladajacych gorzej. Wprawdzie w obecnym standardzie nie mamy chromy na poziomie sprawiajacym roznice pomiedzy recepcja obrazu ruchomego a zrzutow, ale w przypadku ziarna, zwlaszcza kolorowego, taka roznice zauwazyc mozna calkiem czesto.
W nowych realiach, gdzie HDR i LPI wyswietlacza, robia roznice, nie mozna bazowac na metodzie oceny na podstawie stabilnych obrazow, wyswietlanych w zmniejszonej rozdzielczosci, uzywajac do tego kilku przypadkowych sampli, niewiadomego pochodzenia (nieznana ilosc/jakosc konwersji sygnalu), na dodatek nierzadko zaziarnionego. A przeciez ziarno, zwlaszcza skompresowane, kolorowe ziarno, zabija wrazenie ostrosci obrazu, kontrastu, czystosci i intensywnosci koloru. Zaoczne zakladanie, ze dotychczasowy mindset, ktory sprawdzal sie przy poprzednim standardzie, kiedy wiekszosc szczesciarzy ogladajacych UHD HDR, ktora, pomimo kulejacej dzis, w tym zakresie technologii, pisze, ze jest to zdecydowanie nowe doznanie, jest wg mnie nieroztropne.
Udowadnianie na podstawie martwego wycinka, ze cos nie jest prawie identyczne, kiedy CAT- scan mozgu widza dowodzi czegos przeciwnego?
Czy nie lepiej zobaczyc nowe zjawisko na wlasne oczy, a pozniej dyskutowac odczucia?
Przeciez nie dyskutujemy o czarnych dziurach w latach 70, tylko o czyms co mozna zobaczyc juz, albo lada chwila.
Czy aby nie o to chodzi, aby znalezc nowa przyjemnosc w ogladaniu nawet starych filmow?
Coppola sHaDeeRowal Czas Apokalipsy. Nie chcecie go zobaczyc?
Jestem umiarkowanym entuzjasta, w tej konkretnej materii ( nie martwie sie o znikomy wzrost jakosci, a o tryb implementacji nowych standardow/technologii) chlonnym kazdej informacji i opinii w tym zakresie. Mysle jednak, ze spozytkowalibysmy lepiej czas dyskutujac o Powiekszeniu Antonioniego, niz bijac piane nad powiekszeniami tych probek, bez ogladania filmow na stosownym setupie.
Bez obrazy.
Nie zagladalem nawet, nie tylko dlatego ze dysponowalem wylacznie wyswietlaczem telefonu, a dlatego ze naprawde nie widze sensu. Mam stycznosc z Netflixem 4k od 2 lat wiec widzialem wszystko w oryginale i moglem sobie porownywac do woli
Powod dla ktorego prezentuje podejscie w stylu przestancie pierdolic chocmy sie napic, bo uwazam, ze na tym etapie deliberujac, marnujecie czas. Nie chcialbym tez uwiklac sie w dyskusje na argumenty, ktorych pewne indywidualnosci nie bdeda chialy albo nie beda w stanie przyjac. Pobudki, dla ktorych ktos opiera swoja opinie o jakosci wydania na podstawie paru zrzutow sa mi obojetne. Nie moge sie natomiast zgodzic z tym ze jest to dobra, czy wystarczajaca metoda do takiej oceny. Nie odrzucam teorii ale jestem praktykiem, stad tez wiem, ze podejmujemy raczej oceny tego ze wydanie jest lepsze, ze wzgledu na kilka spektakularnie wygladajacych scen , nie zas kilka wygladajacych gorzej. Wprawdzie w obecnym standardzie nie mamy chromy na poziomie sprawiajacym roznice pomiedzy recepcja obrazu ruchomego a zrzutow, ale w przypadku ziarna, zwlaszcza kolorowego, taka roznice zauwazyc mozna calkiem czesto.
W nowych realiach, gdzie HDR i LPI wyswietlacza, robia roznice, nie mozna bazowac na metodzie oceny na podstawie stabilnych obrazow, wyswietlanych w zmniejszonej rozdzielczosci, uzywajac do tego kilku przypadkowych sampli, niewiadomego pochodzenia (nieznana ilosc/jakosc konwersji sygnalu), na dodatek nierzadko zaziarnionego. A przeciez ziarno, zwlaszcza skompresowane, kolorowe ziarno, zabija wrazenie ostrosci obrazu, kontrastu, czystosci i intensywnosci koloru. Zaoczne zakladanie, ze dotychczasowy mindset, ktory sprawdzal sie przy poprzednim standardzie, kiedy wiekszosc szczesciarzy ogladajacych UHD HDR, ktora, pomimo kulejacej dzis, w tym zakresie technologii, pisze, ze jest to zdecydowanie nowe doznanie, jest wg mnie nieroztropne.
Udowadnianie na podstawie martwego wycinka, ze cos nie jest prawie identyczne, kiedy CAT- scan mozgu widza dowodzi czegos przeciwnego?
Czy nie lepiej zobaczyc nowe zjawisko na wlasne oczy, a pozniej dyskutowac odczucia?
Przeciez nie dyskutujemy o czarnych dziurach w latach 70, tylko o czyms co mozna zobaczyc juz, albo lada chwila.
Czy aby nie o to chodzi, aby znalezc nowa przyjemnosc w ogladaniu nawet starych filmow?
Coppola sHaDeeRowal Czas Apokalipsy. Nie chcecie go zobaczyc?
Jestem umiarkowanym entuzjasta, w tej konkretnej materii ( nie martwie sie o znikomy wzrost jakosci, a o tryb implementacji nowych standardow/technologii) chlonnym kazdej informacji i opinii w tym zakresie. Mysle jednak, ze spozytkowalibysmy lepiej czas dyskutujac o Powiekszeniu Antonioniego, niz bijac piane nad powiekszeniami tych probek, bez ogladania filmow na stosownym setupie.
Bez obrazy.