Najbardziej emocjonalnie dowalający film MCU, komiksowy w ogóle, może nawet i w całości znanego mi kina rozrywkowego, choć to oczywiście zasługa 10 lat podbudowy, sam w sobie by tak nie działał. Idealnie nie jest, wątek Thora trochę się dłuży (kuźnia szczególnie), jest też w filmie zdecydowanie za dużo ciemnych, wizualnie nieciekawych ujęć, a końcówka... no cóż, ma jeden, poważny problem.
Ale mimo tych zastrzeżeń i tak IW wbija na podium MCU z mocnym 9/10.
Disney-Warsy w zestawieniu z tym to kawałek bezwartościowego gówna do spuszczenia w kiblu.
Ale mimo tych zastrzeżeń i tak IW wbija na podium MCU z mocnym 9/10.
Disney-Warsy w zestawieniu z tym to kawałek bezwartościowego gówna do spuszczenia w kiblu.
