Trwającą do dziś przygodę z DVD podzielę króciutko na okresy:
1. Pierwsze płyty DVD zacząłem kupować wkrótce po umocnieniu się tego formatu w Polsce. Ceny przyprawiały o zawrót głowy. Przykładowo, za kupioną w kiosku „Seksmisję” (1984) zapłaciłem „jedyne” 50 zeta. Tyle samo kosztował krążek z „Kingsajzem” (1987).
Wszystko oglądałem na niewielkim („ciętym z walca”) telewizorze Sony Trinitron. Obraz bezapelacyjnie uznawałem za brzytewny. Pamiętam jak kumpel zbliżył głowę do ekranu nie wierząc, że takie cuda są możliwe.
2. Naście lat temu kupiłem projektor SD. Filmy DVD puszczałem po usunięciu przeplotu z klasycznego odtwarzacza (jakość EDTV). Było naprawdę przyzwoicie.
3. Problem pojawił się po nabyciu pierwszego rzutnika i odtwarzacza FHD. Sprzęt nie był kompatybilny ze standardem DVD, zatem skalowanie robiło swoje. Sporo tytułów na zawsze wylądowało w kartonach. Nie wszystko uznałem za akceptowalne po interpolacji obrazu do 1080p.
4. Nadal niekiedy kupuję płyty DVD. Czynię tak wyłącznie gdy interesujący mnie tytuł został zignorowany przez krajowych producentów nośników BD. Z całą pewnością w ostatnich trzech (czterech?) latach zauważyłem jakościowy postęp, choć zapewne nie dotyczy on wszystkich wypustów. Najbardziej brzytewne krążki DVD wydzieliłem i przetrzymuję w „specjalnym miejscu”. Wiem, że gdy tam sięgnę moi goście nie przetrą oczu ze zdumienia.
Niezależnie od wszystkiego: dla Darasa standard SD stanowi obecnie zło konieczne!
1. Pierwsze płyty DVD zacząłem kupować wkrótce po umocnieniu się tego formatu w Polsce. Ceny przyprawiały o zawrót głowy. Przykładowo, za kupioną w kiosku „Seksmisję” (1984) zapłaciłem „jedyne” 50 zeta. Tyle samo kosztował krążek z „Kingsajzem” (1987).
Wszystko oglądałem na niewielkim („ciętym z walca”) telewizorze Sony Trinitron. Obraz bezapelacyjnie uznawałem za brzytewny. Pamiętam jak kumpel zbliżył głowę do ekranu nie wierząc, że takie cuda są możliwe.
2. Naście lat temu kupiłem projektor SD. Filmy DVD puszczałem po usunięciu przeplotu z klasycznego odtwarzacza (jakość EDTV). Było naprawdę przyzwoicie.
3. Problem pojawił się po nabyciu pierwszego rzutnika i odtwarzacza FHD. Sprzęt nie był kompatybilny ze standardem DVD, zatem skalowanie robiło swoje. Sporo tytułów na zawsze wylądowało w kartonach. Nie wszystko uznałem za akceptowalne po interpolacji obrazu do 1080p.
4. Nadal niekiedy kupuję płyty DVD. Czynię tak wyłącznie gdy interesujący mnie tytuł został zignorowany przez krajowych producentów nośników BD. Z całą pewnością w ostatnich trzech (czterech?) latach zauważyłem jakościowy postęp, choć zapewne nie dotyczy on wszystkich wypustów. Najbardziej brzytewne krążki DVD wydzieliłem i przetrzymuję w „specjalnym miejscu”. Wiem, że gdy tam sięgnę moi goście nie przetrą oczu ze zdumienia.
Niezależnie od wszystkiego: dla Darasa standard SD stanowi obecnie zło konieczne!
„Ja paryskimi perfumami się nie perfumuję... Ja jeden wiem co tej ziemi jest potrzebne”.
