23-11-2016, 23:08
Chyba najbardziej wartościowe metafizyczne doznanie w historii kina. Natura, przyroda, bezsens wojny, bytu, bólu, cierpienia, miłości i radości w jednym epickim dramacie wojennym. Przyznam, że w 1998 roku nie byłem na coś takiego przygotowany, zwłaszcza kilka miesięcy po premierze Szeregowca Ryana, który ni jak ma się do tego co chciał pokazać tu Malick. Człowiek widząc zwiastun oczekiwał powtórki z rozrywki, tym razem poprzez pryzmat kampanii na Pacyfiku. Wojna owszem ma tu miejsce, ale tutaj sceny bitewne przenoszą nas bezpośrednio do umysłów żołnierzy. Ich dramatyczne myśli przed atakiem i w trakcie ostatnich chwil, życia przenoszą nas tam jeszcze bardziej, niż najlepsze video go-pro z faktycznego pola walki. Dosłownie siedzimy w ich głowach, w zależności od scen.Ultra długie ujęcia przyrody, dzikich zwierząt i całej dziczy na Guadalcanal przygniatają człowieka, który jest mniejszy niż źdźbło trawy. Obsada to jedna wielka aleja gwiazd, bo kogo tu nie mamy > Nolte ,Penn, Cusack, Brody, Harrelson, Leto, Travolta, Clooney, C. Reilly, Jane, Koteas , a w montażu wylecieli jeszcze Bill Pullman, Gary Oldman, Lukas Haas, Viggo Mortensen, Martin Sheen, Jason Patric, and Mickey Rourke. Dla mnie arcydzieło, ale to film nie dla każdego 10/10
Unboxing >> YouTube
