20-06-2023, 21:26
(20-06-2023, 13:50)Mierzwiak napisał(a): W praktyce to w zasadzie nic nie zmienia, bo już od dekad masa filmów te dzisiejsze warunki spełniała.Ja się z tym po części zgadzam. Popatrzmy na takiego "Aliena" i kontynuacje - Ripley to strong female character. To samo Sarah Connor z Terminator 2, po części to i "Thelma i Louise". "Gliniarz z Beverly Hills" - kto zgrał główna rolę? Czy to biały aktor? Pójdźmy dalej. Seria "Zabójcza broń". W rolach głównych Mel Gibson i Danny Glover - próbując to wcisnąć w ramy dzisiejszej poprawności wiadomo jakiej, to ten duet jak najbardziej się w nią wpisuje. Co ciekawe, adwersarze w trzech pierwszych odsłonach tej serii to biali ludzie. Z innej beczki. "Robin Hood - Książę złodziei". W rolach głównych Kevin Costner i ... Morgan Freeman który bynajmniej nie gra brytyjskiego szlachcica. Czy te wszystkie wymienione przeze mnie obsady komuś do tej pory przeszkadzały? Ktoś jakoś mocno narzekał? A przecież dało by się bez większego trudu przykleić im dzisiaj łatkę politycznie poprawnych. Dlaczego pomimo tego dobrze wspominamy te filmy? Myślę, że dlatego, że były po prostu dobre lub bardzo dobre. Sensowne scenariusze, reżyseria jak trzeba, dobrzy aktorzy bez względu na koloru skóry, czy narodowość. Tego dzisiaj, moim zdaniem, brakuje. Dlatego ocenianie "Parasite", poprzez pryzmat tego, gdzie to nakręcili, jakiej narodowości są aktorzy i jaki to mogło mieć wpływ na nominacje i zdobyte nagrody, i czy to "poprawny" czy nie film, jak dla mnie jest nieco bez sensu. To po prostu świetny film. Dobrze zagrany i wyreżyserowany. Jakby tam zagrali dobrzy europejscy aktorzy, to też by był świetny. Tego brakuje w Hollywood. Dobrych historii. Bohaterów którym chce się kibicować, oglądać. W zamian za to dostajemy min. superhero gdzie genezy poszczególnych herosów są do siebie bardzo podobne (przynajmniej dla mnie, to jest robione wręcz szablonowo) i na koniec każdego z tych filmów są CGI-pacynki skaczące w wirtualnie wygenerowanym świecie. To się chyba zaczyna ludziom nudzić, biorąc pod uwagę wyniki box office. Z innymi gatunkami filmowymi wcale nie jest lepiej. Weźmy akcyjniaki. Teraz musi być jakaś supertajna organizacja, która musi ocalić świat przed jakimś superzłoczyńcą. Do tego supertechnologie IT, itd... I to wszystko zupełnie na serio. A chyba w akcyjniakach z lat 80-tych czy 90-tych nie do końca o to chodziło. Miała być dobra rozrywka, z przymrużeniem oka.
Top Gun Maverick pokazało, że można zrobić dobre kino rozrywkowe w starym stylu. Nikt nikogo nie poucza, po prostu dobra akcja. Kogo obchodzi ilu w tym filmie jest pilotów i WSO danej płci, czy o danym kolorze skóry?
Jeżeli wszystko inne jest na swoim miejscu i zrobione tak jak trzeba, to będą dobre wyniki finansowe i dobre recenzje, a film nawet na nośnikach fizycznych się świetnie sprzeda.
niespotykanie spokojny człowiek
