24-06-2023, 01:23
(23-06-2023, 20:45)pearlzfan napisał(a): Kusiło mnie, żeby napisać, że faktycznie kiedyś to było lepiej, ale wydaje mi się, że - oprócz wspomnianych wcześniej elementów (nasz wiek, kiedy doświadczaliśmy "tamtych" filmów, lata obycia się z kinem , ukształtowanie gustu i smaku filmowego) - to także efekt tego, że dzisiaj produkuje się więcej i szybciej a i źródeł dostępu do filmów jest także znacznie więcej niż w porównaniu do lat 80/90/00. Moim zdaniem to może mieć duży wpływ na postrzeganie "dobrych filmów jest coraz mniej, a chłamu coraz więcej" - zewsząd bombardują nas newsy, zwiastuny i filmy. Trudno nie poczuć się przytłoczonym i nie odczuwać, że tego, co mnie interesuje jest coraz mniej.
Z jednej strony masz rację, ale z drugiej... - ja należę do pokolenia, które miało ten "przywilej" wpierw dusić się w komunie, a potem dosłownie chłonąć żywcem tzw. wolny rynek. Więc statystycznie za dzieciaka wciągało się zdecydowanie więcej filmów niż teraz, mimo innego dostępu do środków. Na samym tylko VHS zaliczało się każdą możliwą premierę, których w miesiącu potrafiło być kilkadziesiąt (filmy mające premierę na domowym rynku + straight to VHS). No i jasne, że obycie z kinem i kształtowanie się odbiorcy miało w tym duży udział, bo zapewne jakiś procent współczesnych premier w tamtych latach byłby chłonięty w podobnym stopniu. ALE jednak do wielu starych filmów potrafię zasiadać z taką samą ekscytacją jak dawniej (niezależnie od nostalgii, bo nie raz zdarza się, że oglądam stary film po raz pierwszy), podczas gdy od nowych zwyczajnie się odbijam, nie raz mimo najszczerszych chęci.
