24-10-2021, 00:31
Ja również właśnie mam projekcję za sobą. Sala kinowa pełna. Podobnie jak Vannacut też odtwarzałem sobie w pamięci Lyncha i trochę mnie to wybijało z rytmu. Co mogę powiedzieć - ekranizacja wierna, ale nie piękna. Na plus DV można zaliczyć to, że wiele spraw, które Lynch załatwił "głośnymi myślami", DV udało się jednak sprzedać obrazem. O ile wersję Lyncha, przy całej mojej nostalgicznej sympatii, uważam za mocno przegadaną, aż do poziomu teatru telewizji, o tyle DV zrobił prawdziwy film. To jest bez dwóch zdań duże widowisko, które oddycha, podczas gdy jego poprzednik dusił się strasznie w czterech ścianach ograniczonego budżetu. Nie patrzyłem na zegarek nerwowo ale brak punktów zaczepienia do zaangażowania emocjonalnego oraz monotonia barwna dają się we znaki. Nie ma tu też poczucia zagrożenia, pułapki zaciskającej się na Atrydach. To strasznie psuje efekt.
Ogólnie to trochę jednak podejrzanie wygląda, jakby DV przymierzał się do jednego filmu i wszystko co fajne zamierzał sprzedać w drugiej połowie. Niestety, zważywszy, że oglądamy pierwszy film teraz a drugi nie wiadomo kiedy, to ta pierwsza część wyszła bezbarwna strasznie. Jak to Gieferg napisał - też uważam, że DV trzeba by trzymać z dala od SW...
Brak wyrazistego tematu muzycznego to wielka krecha dla Zimmera. Przynajmniej nie zrobił copy+paste ze swoich poprzednich filmów (tak jak to bezczelnie zrobił w NTTD). Tak więc Toto wygrywa w przedbiegach.
Ornitoptery, choć raczej wiernie odwzorowane, to jednak chyba właśnie przez to strasznie niedorzeczne i niepraktyczne.
@pearlzfan - nie, nic nie przegapiłeś. Jak nie czytałeś książki albo nie oglądałeś Lyncha, to trudno Ci coś odpisać bez spoilerów...
Ogólnie to trochę jednak podejrzanie wygląda, jakby DV przymierzał się do jednego filmu i wszystko co fajne zamierzał sprzedać w drugiej połowie. Niestety, zważywszy, że oglądamy pierwszy film teraz a drugi nie wiadomo kiedy, to ta pierwsza część wyszła bezbarwna strasznie. Jak to Gieferg napisał - też uważam, że DV trzeba by trzymać z dala od SW...
Brak wyrazistego tematu muzycznego to wielka krecha dla Zimmera. Przynajmniej nie zrobił copy+paste ze swoich poprzednich filmów (tak jak to bezczelnie zrobił w NTTD). Tak więc Toto wygrywa w przedbiegach.
Ornitoptery, choć raczej wiernie odwzorowane, to jednak chyba właśnie przez to strasznie niedorzeczne i niepraktyczne.
@pearlzfan - nie, nic nie przegapiłeś. Jak nie czytałeś książki albo nie oglądałeś Lyncha, to trudno Ci coś odpisać bez spoilerów...