29-07-2018, 14:14
TOP 10 HORRORÓW
1. The Ring (2002)
2. Sinister (2012)
3. Piła (2004)
4. Dziecko Rosemary (1968)
5. Resident Evil (2002)
6. Ukryty wymiar (1997)
7. Noc żywych trupów (1990)
8. Horda (2009)
9. The Dead (2010)
10. Zejście (2005)
1. The Ring (2002) – amerykański remake widziałem jako pierwszy i może dlatego utkwił mi tak mocno w pamięci. Oglądałem też amerykańskie kontynuacje (w tym krótkometrażówkę "Kręgi") oraz japońskie oryginały (Krąg, Krąg 2, Krąg 0). Jednak tylko wersja z 2002 wciąż śni mi sie po nocach, mimo iż widziałem ja pierwszy raz ok. 2003. Nie dalej jak dwa tygodnie temu śniło mi się, że nagle na monitoringu w pracy pojawia się bliski rzut na drzewo nocą, a po chwili z ekranu wychodzi ona... Samara... W zasadzie to zdążyły wyjść tylko jej czarne kudły, bo albo się obudziłem, albo sen się skończył (mózg uznał to chyba za zbyt duże wrażenia dla siebie samego i zresetował marzenie senne). Nie śnię o tym na okrągło, po prostu ostatnio się zdarzyło.
Ten horror od zawsze wzbudzał we mnie pierwotny strach, zapisany głęboko w DNA. Nie ma się czym chwalić, ale otworzyłem drzwi do swojego pokoju, gdy pierwszy raz oglądałem scenę otwierającą film (chodzi o moment z wodą przeciekająca przez drzwi, później szybkie ujęcie na telewizor, na którym wyświetla się studnia, i agresywna jazda kamery w stronę ofiary przy wysokim dźwięku; brrr, jeśli nie jesteście sami w domu, a jeszcze nie widzieliście, to możecie sprawdzić: https://youtu.be/MvRLihYDBIw?t=409 ).
Fascynował mnie od zawsze materiał z przeklętej kasety wideo: dość długa sekwencja ponurych ujęć, będąca przez większość filmu powoli odkrywaną tajemnicą. Jeśli w innych filmach pojedyncze zdjęcie stanowi zagadkę, tutaj zagadek mamy aż nadto; to filmowy rebus prosto z piekła, horror w horrorze, który mógłby z powodzeniem zaistnieć samodzielnie poza utworem Gore'a Verbinskiego.
Ciekawych motywów jest tu więcej: konie, muchy, siedmiodniowe przekleństwo (twarze rozmazane na zdjęciach), studnie (które i bez tego filmu są przerażające) czy wreszcie Samara, przetowłosa brunetka o upiornym spojrzeniu wykrzywiającym ofiarom w groteskowy sposób twarze. Majstersztyk kina grozy.
2. Sinister (2012) – podobnie jak w przypadku zwycięzcy zestawienia rzecz kręci się wokół nośników wideo. Tym razem są to stare taśmy filmowe z zarejestrowanymi brutalnymi morderstwami. Za każdym razem ginie cała rodzina, ale co ciekawe wśród ciał zawsze brakuje jednego dziecka. Rozwiązanie zwaliło mnie z nóg; dzień wcześniej oglądałem w kinie "Obecność" (2013) i byłem przekonany, że długo nie zobaczę nic równie dobrego, ale już nazajutrz moje przypuszczenia były nieaktualne.
3. Piła (2004) – brak elementów fantastycznych sprawia, że to raczej mroczny thriller, ale tak już czasem się dzieje, że wygrywa nie sztywne kategoryzowanie, ale ludzki (nie zawsze konsekwentny) osąd. A publika orzekła, że to horror, więc nie będę się stawiał w opozycji, zwłaszcza że odczucia miałem jak przy śnieniu najokropniejszych koszmarów. Pamiętacie tę świńską maskę? Nawet nie próbuję tego googlować. Mniemam jednak, że wystarczy: "pig mask saw".
Później obejrzałem jeszcze tylko dwójkę, bo trójkę wyłączyłem bardzo szybko. Nie sprawia mi żadnej satysfakcji oglądanie torturowanych ludzi, nawet jeśli to tylko fikcja.
4. Dziecko Rosemary (1968) – przykład, jak straszyć widzów samymi aluzjami, półsłówkami, strzępami informacji. Duszna, klaustrofobiczna atmosfera i niepewność do samego końca, ile w całej opowieści urojeń Rosemary, a ile prawdy.
5. Resident Evil (2002) – pierwszy film o zombie, jaki oglądałem. Wyścig z czasem, zamknięte przestrzenie i hordy potworów. Najlepsza scena (niepełna): https://youtu.be/A9V_4l5yn-c
6. Ukryty wymiar (1997) – a co jeśli nie można uciec przed piekłem? Daleko od Ziemi na opuszczonym statku kosmicznym ekipa ratunkowa odkrywa zapisane w łacinie ostrzeżenie: "Ratujcie się z piekła", a członków załogi zaczynają dręczyć koszmarne wizje. W czasie seansu zaczęły mi się nasuwać grobowe myśli: a co jeśli po śmierci trafię do podobnego miejsca na całą wieczność? Głupie? Być może, ale film mi w głowie namieszał.
Pierwszy raz widziałem w telewizji pod tytułem (zgodnym z oryginałem): "Horyzont zdarzeń".
7. Noc żywych trupów (1990) – remake kultowego dzieła G. Romero, w którym poprawiono błędy pierwowzoru (m.in. zdynamizowano akcję, rezygnując ze zbyt dużej liczby przepychanek między ocalałymi chroniącymi się w domu). Zaskoczeniem jest zmieniony finał, który kopie równie mocno co w wersji z lat 60.
8. Horda (2009) – najlepszy film z szybkimi zombie i pierwszy (z trzech) w rankingu film nieamerykański. Grupka policjantów w samozwańczej akcji rozprawienia się z afrykańskimi gangsterami w ich dziupli na jednym z górnych pięter wysokiego bloku.
9. The Dead (2010) – brytyjski horror o zombie z akcją w Afryce. Dla miłośników pierwszej "Nocy żywych trupów". Duży realizm w zachowaniu głównych bohaterów, sawanna i naprawdę dużo czarnoskórych potworów. Czego chcieć więcej?
10. Zejście (2005) – to samo co w przypadku punktu 5., 6., 7., i 8., czyli niewielka przestrzeń, z której trzeba jak najszybciej wiać. Podziemne kreatury to szeroki temat i liczę, że kino ześle jeszcze parę dobrych filmów grozy.
1. The Ring (2002)
2. Sinister (2012)
3. Piła (2004)
4. Dziecko Rosemary (1968)
5. Resident Evil (2002)
6. Ukryty wymiar (1997)
7. Noc żywych trupów (1990)
8. Horda (2009)
9. The Dead (2010)
10. Zejście (2005)
1. The Ring (2002) – amerykański remake widziałem jako pierwszy i może dlatego utkwił mi tak mocno w pamięci. Oglądałem też amerykańskie kontynuacje (w tym krótkometrażówkę "Kręgi") oraz japońskie oryginały (Krąg, Krąg 2, Krąg 0). Jednak tylko wersja z 2002 wciąż śni mi sie po nocach, mimo iż widziałem ja pierwszy raz ok. 2003. Nie dalej jak dwa tygodnie temu śniło mi się, że nagle na monitoringu w pracy pojawia się bliski rzut na drzewo nocą, a po chwili z ekranu wychodzi ona... Samara... W zasadzie to zdążyły wyjść tylko jej czarne kudły, bo albo się obudziłem, albo sen się skończył (mózg uznał to chyba za zbyt duże wrażenia dla siebie samego i zresetował marzenie senne). Nie śnię o tym na okrągło, po prostu ostatnio się zdarzyło.
Ten horror od zawsze wzbudzał we mnie pierwotny strach, zapisany głęboko w DNA. Nie ma się czym chwalić, ale otworzyłem drzwi do swojego pokoju, gdy pierwszy raz oglądałem scenę otwierającą film (chodzi o moment z wodą przeciekająca przez drzwi, później szybkie ujęcie na telewizor, na którym wyświetla się studnia, i agresywna jazda kamery w stronę ofiary przy wysokim dźwięku; brrr, jeśli nie jesteście sami w domu, a jeszcze nie widzieliście, to możecie sprawdzić: https://youtu.be/MvRLihYDBIw?t=409 ).
Fascynował mnie od zawsze materiał z przeklętej kasety wideo: dość długa sekwencja ponurych ujęć, będąca przez większość filmu powoli odkrywaną tajemnicą. Jeśli w innych filmach pojedyncze zdjęcie stanowi zagadkę, tutaj zagadek mamy aż nadto; to filmowy rebus prosto z piekła, horror w horrorze, który mógłby z powodzeniem zaistnieć samodzielnie poza utworem Gore'a Verbinskiego.
Ciekawych motywów jest tu więcej: konie, muchy, siedmiodniowe przekleństwo (twarze rozmazane na zdjęciach), studnie (które i bez tego filmu są przerażające) czy wreszcie Samara, przetowłosa brunetka o upiornym spojrzeniu wykrzywiającym ofiarom w groteskowy sposób twarze. Majstersztyk kina grozy.
2. Sinister (2012) – podobnie jak w przypadku zwycięzcy zestawienia rzecz kręci się wokół nośników wideo. Tym razem są to stare taśmy filmowe z zarejestrowanymi brutalnymi morderstwami. Za każdym razem ginie cała rodzina, ale co ciekawe wśród ciał zawsze brakuje jednego dziecka. Rozwiązanie zwaliło mnie z nóg; dzień wcześniej oglądałem w kinie "Obecność" (2013) i byłem przekonany, że długo nie zobaczę nic równie dobrego, ale już nazajutrz moje przypuszczenia były nieaktualne.
3. Piła (2004) – brak elementów fantastycznych sprawia, że to raczej mroczny thriller, ale tak już czasem się dzieje, że wygrywa nie sztywne kategoryzowanie, ale ludzki (nie zawsze konsekwentny) osąd. A publika orzekła, że to horror, więc nie będę się stawiał w opozycji, zwłaszcza że odczucia miałem jak przy śnieniu najokropniejszych koszmarów. Pamiętacie tę świńską maskę? Nawet nie próbuję tego googlować. Mniemam jednak, że wystarczy: "pig mask saw".
Później obejrzałem jeszcze tylko dwójkę, bo trójkę wyłączyłem bardzo szybko. Nie sprawia mi żadnej satysfakcji oglądanie torturowanych ludzi, nawet jeśli to tylko fikcja.
4. Dziecko Rosemary (1968) – przykład, jak straszyć widzów samymi aluzjami, półsłówkami, strzępami informacji. Duszna, klaustrofobiczna atmosfera i niepewność do samego końca, ile w całej opowieści urojeń Rosemary, a ile prawdy.
5. Resident Evil (2002) – pierwszy film o zombie, jaki oglądałem. Wyścig z czasem, zamknięte przestrzenie i hordy potworów. Najlepsza scena (niepełna): https://youtu.be/A9V_4l5yn-c
6. Ukryty wymiar (1997) – a co jeśli nie można uciec przed piekłem? Daleko od Ziemi na opuszczonym statku kosmicznym ekipa ratunkowa odkrywa zapisane w łacinie ostrzeżenie: "Ratujcie się z piekła", a członków załogi zaczynają dręczyć koszmarne wizje. W czasie seansu zaczęły mi się nasuwać grobowe myśli: a co jeśli po śmierci trafię do podobnego miejsca na całą wieczność? Głupie? Być może, ale film mi w głowie namieszał.
Pierwszy raz widziałem w telewizji pod tytułem (zgodnym z oryginałem): "Horyzont zdarzeń".
7. Noc żywych trupów (1990) – remake kultowego dzieła G. Romero, w którym poprawiono błędy pierwowzoru (m.in. zdynamizowano akcję, rezygnując ze zbyt dużej liczby przepychanek między ocalałymi chroniącymi się w domu). Zaskoczeniem jest zmieniony finał, który kopie równie mocno co w wersji z lat 60.
8. Horda (2009) – najlepszy film z szybkimi zombie i pierwszy (z trzech) w rankingu film nieamerykański. Grupka policjantów w samozwańczej akcji rozprawienia się z afrykańskimi gangsterami w ich dziupli na jednym z górnych pięter wysokiego bloku.
9. The Dead (2010) – brytyjski horror o zombie z akcją w Afryce. Dla miłośników pierwszej "Nocy żywych trupów". Duży realizm w zachowaniu głównych bohaterów, sawanna i naprawdę dużo czarnoskórych potworów. Czego chcieć więcej?
10. Zejście (2005) – to samo co w przypadku punktu 5., 6., 7., i 8., czyli niewielka przestrzeń, z której trzeba jak najszybciej wiać. Podziemne kreatury to szeroki temat i liczę, że kino ześle jeszcze parę dobrych filmów grozy.
