Fakt, GvK to straszna słabizna. Ledwo zmęczyłem. Nudny film Edwardsa, na którym przysypiałem w kinie to przy tym arcydzieło.
Wyspa Czaszki to najwyżej średniaczek (przy Kongu Jacksona to już w ogóle bida z nędzą), ale w tej serii to niekwestionowany mistrz, do którego żaden z pozostałych filmów w ogóle nie ma startu.
Wyspa Czaszki to najwyżej średniaczek (przy Kongu Jacksona to już w ogóle bida z nędzą), ale w tej serii to niekwestionowany mistrz, do którego żaden z pozostałych filmów w ogóle nie ma startu.
