28-04-2020, 20:34
(28-04-2020, 19:33)Nfsfan83 napisał(a): zonk faktycznie to ma niby blokować tych co to mają
Mogłoby, gdybyśmy mówili o sterylnym środowisku - np. ja mam, Ty nie masz i mieszkasz w super wyizolowanym mieszkanku. Wchodząc do niego musiałbym założyć maskę. Ale na dworze? W tramwaju? To tak nie działa, bo to nie magiczna tarcza ochronna, tylko kawałek materiału (zresztą wedle nowych przepisów wystarczy czymkolwiek owinąć ryja, a jeśli masz problemy zdrowotne to w ogóle nie musisz - i już ten zapis świadczy, że nakaz noszenia maseczek jest dla lemingów). Podobnie zresztą jak te durne odstępy co 2 metry - tak jakby przy ruchu powietrza miało to jakikolwiek wpływ. To wirus - zarazisz się albo nie, 50-50 szans, ale raczej nie możesz temu zaradzić obowiązującymi obostrzeniami. Myj ręce zwykłym mydłem, nie kaszl na innych (co nie jest trudne), nie przytulaj się do każdego w zasięgu wzroku, a raczej nic ci nie będzie. No ale nie, trzeba było spieprzyć ludziom życie odgórnie, bo coś tam lata w powietrzu. Cały sęk w tym, że zawsze coś w tym powietrzu lata. A koronawirus jest z nami od jakichś 50 lat od odkrycia.
(28-04-2020, 19:33)Nfsfan83 napisał(a): jednak 12 tys u nas i 1 mln w USA te różnice z czegoś wynikają
Wynikają z wielu rzeczy - od samego faktu, że populacja NY to 1/4 populacji całej Polski, przez fakt, że jest tam więcej nielegalnych emigrantów a na FATALNEJ kondycji miejskiej służby zdrowia i zakłamywaniu statystyk kończąc (bo szpitalom się bardziej opłaca teraz napisać, że gość zmarł na koronę niż na cokolwiek innego).
