30-07-2018, 22:49
"Tarantula" fajna, co? Wyczaiłem cię na FW
Zmotywowałeś mnie, żebym i ja obejrzał "The Monolith Monsters" (1957). Jest z polskimi napisami. Rzecz się dzieje, gdzieżby inaczej, w Teksasie, w miasteczku San Angelo. Geolog znajduje na pustyni tajemniczą skałę i zabiera ją do laboratorium. W nocy wiatr przez niedomknięte okno strąca pojemnik z wodą wprost na skałę. Ta zaczyna rosnąć. Rankiem współpracownik geologa odkrywa, że człowiek nie żyje, a w laboratorium znajduje się mnóstwo dziwnych skał. Tymczasem na pustyni już leży ich setki i kolejni ciekawscy zabierają je do domu.
Dość krótki (co też charakterystyczne dla tych filmów), niespełna 80-minutowy czarno-biały utwór, małomiasteczkowa Ameryka, wyłącznie biali aktorzy, szarmanccy mężczyźni, piękne kobiety, których główną rolą jest zadawanie pytań mądrym mężczyznom, jak wybrnąć z sytuacji – czegóż chcieć więcej? Ode mnie: 7/10.
Zmotywowałeś mnie, żebym i ja obejrzał "The Monolith Monsters" (1957). Jest z polskimi napisami. Rzecz się dzieje, gdzieżby inaczej, w Teksasie, w miasteczku San Angelo. Geolog znajduje na pustyni tajemniczą skałę i zabiera ją do laboratorium. W nocy wiatr przez niedomknięte okno strąca pojemnik z wodą wprost na skałę. Ta zaczyna rosnąć. Rankiem współpracownik geologa odkrywa, że człowiek nie żyje, a w laboratorium znajduje się mnóstwo dziwnych skał. Tymczasem na pustyni już leży ich setki i kolejni ciekawscy zabierają je do domu.Dość krótki (co też charakterystyczne dla tych filmów), niespełna 80-minutowy czarno-biały utwór, małomiasteczkowa Ameryka, wyłącznie biali aktorzy, szarmanccy mężczyźni, piękne kobiety, których główną rolą jest zadawanie pytań mądrym mężczyznom, jak wybrnąć z sytuacji – czegóż chcieć więcej? Ode mnie: 7/10.
