09-05-2017, 09:37
(08-05-2017, 17:14)Mateusz napisał(a): No dokładnie, zastanawiam się co nie przyćmiewa Katynia.
1920: Bitwa warszawska?
A mówiłem sobie, że blu-raye będę rzadziej kupował bo droższe ... wot durak
|
Miasto 44
|
|
09-05-2017, 09:37
(08-05-2017, 17:14)Mateusz napisał(a): No dokładnie, zastanawiam się co nie przyćmiewa Katynia. 1920: Bitwa warszawska?
A mówiłem sobie, że blu-raye będę rzadziej kupował bo droższe ... wot durak
Szczepan - o Wołyniu wszystko już napisałem w recenzji nie będę się powtarzał. Film mógł być świetny, ale został zepsuty. Z Miastem 44 nie mam ŻADNYCH problemów i niczyje gadanie nie sprawi, że zacznę jakieś mieć, dlatego 10/10. Tyle.
09-05-2017, 12:13
Luzik, jak tam wolisz :-) Po prostu ten krótki opis z wątku o Wołyniu nie traktuję jako "recenzji"... plus przynajmniej według mnie krytykujesz tam najwieksze atuty filmu, bez chęci zrozumienia ich. I ok... Wołyń nie musi się na maxa podobać (Chociaż to jedne z ważniejszych i lepszych filmów wojennych ostatnich lat. A na pewno Polskich. Komasa to szczurek przy Smarzolu) ale żeby Miasto wprowadzało taki zachwyt, to już mnie zaskakuje. Sam uważam to za kino mocno... dziecinne i efekciarskie w istocie, ale luz może właśnie to lubisz.
Ta, zabrakło tam tylko Transformersów zebym dał 11/10. Cytat:Po prostu ten krótki opis z wątku o Wołyniu nie traktuję jako "recenzji"... ![]() http://filmozercy.com/wpis/wolyn-recenzja-filmu-i-wydania-blu-ray
09-05-2017, 15:11
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09-05-2017, 15:14 przez Szczepan600.)
No tak, nie śledzę twoich dokonań w necie ;-) Poczytam... i poczytałem i tak naprawdę to tylko nieco rozbudowana wersja tego wpisu, ale teraz faktycznie w formie recenzji. Dla mnie nadal podyktowana pod konstrukcje najbardziej oklepanych scenariuszy i wytartych zasad filmowych... podczas gdy Wołyń oferuje więcej ;-) Jednakże, tak czujesz i luz. Rozumiem jednak bardziej dlaczego nie widzisz wad Miasta 44. Dla mnie to kino całościowo bardziej nieznośne aniżeli montaż w Wołyniu, ale szukam innych wrażeń.
Wyłamywać się z ustalonych ram i łamać zasady można, pod warunkiem, że się potrafi to robić z sensem. Nie wiem jak to wychodzi Smarzowskiemu w innych filmach których nie widziałem i nie mam ochoty oglądac, ale w Wołyniu się na tym zwyczajnie wykłada. Gdy Smarzowski w 1/3 filmu likwiduje niby istotną postać uznaję to za plus, ale gdy potem okazuje się, że zlikwidował już wszystkich, by ich zastąpić kimś, kogo mam w dupie, to już trudno mówić że to zaleta. Komasa w Mieście 44 pojedynczymi scenami osiąga więcej niż Smarzowski za pomocą połowy filmu pokazującej życie bohaterki - co z tego, skoro ostatecznie bardziej się przejmuję losem postaci które w mieście 44 dostały dwie sceny i trzy linijki dialogu? Wołyń się snuje i ślimaczy, nie wiedząc dokąd pójść, rzuca jakimiś strzępkami historii, które nie są mi do niczego potrzebne, podczas gdy Miasto 44 płynnie przechodzi od jednego epizodu do kolejnego, serwując wszystko we właściwych proporcjach i ani razu nie sprawiając, że myslę "po cholerę ta scena/postać w tym filmie?". Jest to zrobione na tyle umiejętnie, że choć postacie nie są zbyt dobrze zarysowane, to nawet nie mam czasu o tym pomyśleć, a z chwilą gdy zaczynają się napisy końcowe, żałuję, że to już koniec. A scena z latającymi naokoło całującej się pary pociskami to mój ulubiony moment w tym filmie. O. PS> I serio, co jest z tą gadką w licealnym stylu "Ja to lubie ambitne, głębokie, nowatorskie kino dla koneserów" - dowartościowujesz się w ten sposób czy co?
09-05-2017, 18:19
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09-05-2017, 18:22 przez Szczepan600.)
"Ja to lubie ambitne, głębokie, nowatorskie kino dla koneserów" To jakiś cytat, że faktycznie tak to odbierasz? Wołyń mierzy wyżej i szerzej i tutaj nie ma miejsca na dyskusję, bo inaczej trzeba by uznać, że ktoś to ocenia po seansie 50 filmów na krzyż w życiu. Napisałem, że rozumiem, ze wolisz inne rozwiązania i scenariusze pisane pod schemat. Brzmi jak brzmi, ale jeżeli to prawda (a raczej temu nie zaprzeczasz), to co cię tak tu boli? Wstydzisz się skrycie? Chcesz mnie postawić w takim świetle, by twoje było na wierzchu? Dla mnie luz, naprawdę. Lubisz co ludzi. Kedynie zaskakuje mnie fakt, że ogarniacz filmowy (jakim w moich oczach jesteś) jara się na maxa (dosłownie 10/10) i nawet nie widzi braków i nic mu nie przeszkadza (bo Guilty Pleasure bym skumał, lub proste "to to i to jest złe ale lubię")... no w kiczowatym filmie, który jedynie realizacją wybija się na Polskim polu, bo światowo to już ciut padaka. Sam napisałem "Tak lubisz, to luz". Na starcie myślałem, że rozwiniesz zagadnienia itp. ale dyskusja kończy się na "napisałem recenzję". No i dla mnie w zasadzie ok. Po niej wiem czego szukasz. Ja szukam innych rzeczy (może ambitniejszych. Może nie. Lubię też krwawe horrory ;-) ). Ja średnio znoszę płyciznę, a Miasto44 w moim odczuciu takie jest. Nie zamierzam mówić o nim inaczej, a ty możesz to odczytać jako atak na siebie i swój gust. A Smarzowski wyłamał się idealnie i - co nie udało się Komasie - oddał chaos wojny totalnie. Widz dostaje wszystkie niezbędne informacje i metafory w szczątkach. To wojna, powinien być zagubiony. Pokazane jest nam to co ważne dla atmosfery i klimatu jaki panuje w świecie bohaterów. Zbudował grozę wojny, podczas gdy Komasa ją po prostu schrzanił efekciarstwem niskich lotów (ziewando nie napięcie). Dziwny jest ten świat? Dziękuję Panie Reżyserze... subtelniej Pan nie potrafił, bo chcieć to może i chciał (Wołyń gniecie Miasto tez muzycznie). Chociaż takie sceny jak ta na cmentarzu mógłby się uratować, gdyby ta historyjka nie była tak wyświechtana i pretekstowa. Gdyby wszystko nie leciało fabularnie jak w mniej udanym serialu TVP czy z książki "Jak napisać historię o miłości i wojnie... opcja 3 trójkąt". Smarzol po tysiąc razy mocniej nas zderza z nędzą, brakiem nadziei i epizodycznością wojny. Wprowadzenie postaci w środku filmu? Super zabieg i szczerze, nie chodzi byś mu kibicował... do tego momentu film już uczy widza, by się nie przyzwyczajać do niczego i nikogo. Był częścią świata i zniknął... prawdziwie dziwny świat. Główna postać to faktycznie prawie nikt. Ale kim miała być prosta dziewczyna ze wsi? Wyszedł awatar dla emocji, ale zabieg jest wygrany chociaż mało komfortowy. Nadal... kino po prostu dojrzalsze i odważniejsze, ale z brakami, które można by poprawić (Zosia mogłoby mieć więcej charakteru, a niektóre sceny jak ta z Popami mogłaby być subtelniejsza itp.). Ale tak na koniec... zaufam ci i zderzę się z Miastem jeszcze raz. Chętnie zobaczę go w porównaniu do Wołynia (filmu po prostu innego, ale taki nasz tu temat). Wtedy lepiej go będę w stanie rozłożyć na elementy. Cytat:To jakiś cytat, że faktycznie tak to odbierasz? Podsumowanie z kilku ostatnich wypowiedzi w tym temacie. Cytat:Wołyń mierzy wyżej i szerzej Owszem, może i próbuje podskoczyć wyżej, ale z marnym skutkiem. Cytat:Widz dostaje wszystkie niezbędne informacje i metafory w szczątkach. To wojna, powinien być zagubiony. Jak dla mnie nie ma potrzeby opowiadać o chaosie w sposób chaotyczny. I boli mnie to, że film, który mógł być rewelacyjny jest tylko dobry, a przy tym mocno irytujący. Cytat:Dziwny jest ten świat? Moja druga ulubiona scena ![]() Cytat:Wołyń gniecie Miasto tez muzycznieTo w Wołyniu jest jakaś muzyka poza wiejskimi przyspiewkami na weselu i paroma scenami do policzenia na palcach? Ale przypomniało mi się właśnie, że do Miasta 44 jest niezła piosenka (ta, której nie ma w samym filmie, ale jest do niej filmowy teledysk). Aż sobie zapuszczę ![]()
09-05-2017, 18:45
Wołyń miał dość "specyficzne" score i pewnie dlatego Miasto 44 wygrywa a piosenka już kompletnie wszystko miażdży. Aż sam sobie przypomnę ...
09-05-2017, 19:46
Mi bardziej przypadł motyw z "Sierpniowe niebo: 63 dni chwały":
A mówiłem sobie, że blu-raye będę rzadziej kupował bo droższe ... wot durak
|
| Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości |