To może teraz ja. Niby miałem podczas wakacji za dużo nie pisać, ale... Skrobnę kilka zdań ponieważ film, który obejrzałem nieco mnie zaskoczył, i to nie tylko z powodu trwającego w Shangri – La wiecznego lata.
„Zaginiony horyzont” (1937) jest dostępny w polskiej wersji na BD. To najprawdopodobniej najtrudniejsza rekonstrukcja cyfrowa w historii, a na ten temat postaram się kiedyś napisać w stosownym wątku.
Nie zniechęcajcie się bardzo marnymi kadrami ukazującymi katastrofę lotniczą (model samolotu na sznurkach itp.). Potem jest dużo lepiej i szkoda, że tej całej scenografii nie można obejrzeć w kolorze.
„Uwięzieni” w zaginionej krainie rozbitkowie odzwierciedlają spektrum ludzkich charakterów. Zatem nie do wszystkich przemawiała idea, iż można żyć szczęśliwie bez złota tudzież restrykcyjnego prawa. Film ma ewidentnie wymowę pacyfistyczną. Nawet zacząłem snuć przemyślenia oraz stawiać pytania, czy istniały / istnieją na globie jakieś Shangie – La? Odpowiedź nie musi być koniecznie przecząca.
Szybko domyśliłem się z jakich powodów wycięto 25 minut filmu. Oglądając odzyskane „wstawki” (niekiedy tylko słysząc audio) uknułem w głowie nieco porażające zapytanie: Czy także w tamtych czasach przeszkadzała komuś (aż tak) wizja świata bez wojen?
Owszem, nowocześni widzowie wychwycą momenty ewidentnie naiwne / infantylne. OK, ale to nic w porównaniu z pomysłami co niektórych współczesnych twórców. I nie tylko fruwających facetów w rajtuzach mam na myśli (dozwolone do lat 12).
Jedna z finałowych scen zaskoczyła mnie na maksa. Ale też dzięki niej przypomniałem sobie, że „Lost Horizon” oglądałem już jakieś 30 – 40 lat temu.
Z czystym sumieniem przyznaję 7,0 / 10.
EDIT:
Dla zainteresowanych:
http://poral.eu/lost_horizon_1937_blu-ray.php
„Zaginiony horyzont” (1937) jest dostępny w polskiej wersji na BD. To najprawdopodobniej najtrudniejsza rekonstrukcja cyfrowa w historii, a na ten temat postaram się kiedyś napisać w stosownym wątku.
Nie zniechęcajcie się bardzo marnymi kadrami ukazującymi katastrofę lotniczą (model samolotu na sznurkach itp.). Potem jest dużo lepiej i szkoda, że tej całej scenografii nie można obejrzeć w kolorze.
„Uwięzieni” w zaginionej krainie rozbitkowie odzwierciedlają spektrum ludzkich charakterów. Zatem nie do wszystkich przemawiała idea, iż można żyć szczęśliwie bez złota tudzież restrykcyjnego prawa. Film ma ewidentnie wymowę pacyfistyczną. Nawet zacząłem snuć przemyślenia oraz stawiać pytania, czy istniały / istnieją na globie jakieś Shangie – La? Odpowiedź nie musi być koniecznie przecząca.
Szybko domyśliłem się z jakich powodów wycięto 25 minut filmu. Oglądając odzyskane „wstawki” (niekiedy tylko słysząc audio) uknułem w głowie nieco porażające zapytanie: Czy także w tamtych czasach przeszkadzała komuś (aż tak) wizja świata bez wojen?
Owszem, nowocześni widzowie wychwycą momenty ewidentnie naiwne / infantylne. OK, ale to nic w porównaniu z pomysłami co niektórych współczesnych twórców. I nie tylko fruwających facetów w rajtuzach mam na myśli (dozwolone do lat 12).
Jedna z finałowych scen zaskoczyła mnie na maksa. Ale też dzięki niej przypomniałem sobie, że „Lost Horizon” oglądałem już jakieś 30 – 40 lat temu.
Z czystym sumieniem przyznaję 7,0 / 10.
EDIT:
Dla zainteresowanych:
http://poral.eu/lost_horizon_1937_blu-ray.php
„Ja paryskimi perfumami się nie perfumuję... Ja jeden wiem co tej ziemi jest potrzebne”.